Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z pokorą patrząc w niebo [REPORTAŻ]

Radosław Borowicki
Astronomia jest również sztuką czekania. Niekiedy na moment, który pamięta się do końca życia.
Astronomia jest również sztuką czekania. Niekiedy na moment, który pamięta się do końca życia. © Radosław Borowicki
Przy szosie Sieraków - Wronki stoi domek-poniatówka z lat 30. XX wieku. Jest zimny wieczór. W bramie wita mnie uśmiechnięty gospodarz. - Poczekamy, może chmury przejdą i coś wypatrzymy. - W kącie podwórka, na betonowym placyku stoi teleskop. W Izdebnie zaglądają w niebo!

Tomasz Zaraś ma 33 lata. Wygląda jak wyższy sobowtór aktora Dustina Hoffmana. Na co dzień pracuje we Wronkach w fabryce Samsunga. Po pracy, gdy jest odpowiednia pogoda, idzie na betonowy placyk, ustawia swój teleskop i patrzy w niebo.
Astronomia wciągnęła go na poważnie, gdy ponad 10 lat temu trafiła mu w ręce książka "Niebo - poradnik użytkownika" napisany przez Davida Levy, kanadyjskiego astronoma-amatora, który zagina swoją wiedzą i doświadczeniem wielu dyplomowanych ekspertów w tej dziedzinie. Za to nie lubią Levy'ego, ale z drugiej strony ma on rzesze wielbicieli na całym świecie.
- Dla wielu książka Levy'ego to lektura obowiązkowa - mówi Tomasz. - Jest napisana lekkim piórem, łamie sekrety, udowadnia, że nie trzeba wspaniałego sprzętu, uczy technik obserwacji, namawia "Zaczynajcie od zera!"

Prezent od prezesa

Książka odesłała Tomasza do Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii w Warszawie. To był czerwiec 2000 roku, czasy sprzed powszechności internetu, gdy Tomasz napisał list. Odpisał mu sam prezes PTMA Janusz Wiland. Powitał z otwartymi rękami. (Tomasz trzyma ten list do dziś, wśród najcenniejszych pamiątek). Potem był szybki zakup komputera, żeby mieć dostęp do internetu i forum klubowego PTMA. Szybko przyszły nowe kontakty i znajomości. Okazało się, że astronomia nie tylko łagodzi obyczaje, ale i łączy niezależnie od wieku.
We wrześniu 2009 roku Janusz Wiland wykonał niezwykły gest. Postanowił przekazać Tomkowi na własność swój teleskop "PICCOLO" - legendarny w światku polskich astronomów-amatorów. To samoróbka budowana przez Wilanda trzy miesiące. Na pierwszy rzut oka wygląda niepoważnie, trochę jak zbudowana z dziecięcych drewnianych klocków, ale eksperci wiedzą swoje. "PICCOLO" kładzie na kolana markowe teleskopy tej wielkości swoją doskonałą optyką (średnica zwierciadła 115 mm, ogniskowa 1150 mm). I jest jedyny, niepowtarzalny, genialny, prawie jak obraz "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci! Zastąpił Tomkowi seryjny teleskopik 70-centymetrowy. Mieszkający w Piotrkowie Trybunalski Wiland przywiózł go osobiście. To było przypieczętowanie długiej przyjaźni przez internet.

Nie czytają przyszłości z gwiazd

Jest początek maja i Tomasz ma gości. Fanów astronomii, a jakże! Znają się od dawna z portalu astronomicznego Astro-Zone.pl, tworzą go razem z innymi kolegami- bo internet jest wielki. Daniel Podeszwa i Piotr Lipieta mają po 16 i 15 lat. Przyjechali ze Skomlina koło Wielunia, korzystając ze świątecznej przerwy 1-3 maja. Należą do tamtejszego kółka astronomicznego. U Tomasza uskuteczniają survival. Śpią w namiocie na podwórku, a nocą temperatura spadła w pobliże zera. Rozmawiamy czekając aż chmury odsłonią niebo. Dla każdego rasowego astronoma, to bardzo kuszące popatrzeć przez inny sprzęt na niebo, pod innym kątem niż u siebie w domu.
- Widok nieba na wsi zawsze jest specjalny, lepszy, bez zakłóceń typowych dla miasta - mówi Daniel - a niebo w Izdebnie po prostu zapiera dech w piersiach.
Piotr załapał astronomicznego bakcyla, gdy miał kilka lat. Na poważnie zajął się astronomią 4 lata temu.
- Za każdym razem, gdy patrzę w niebo wiem, że tam są planety na których istnieją zjawiska, takie same jak na Ziemi. A może na którejś jest życie? - zastanawia się.
Tego wieczoru do ekipy dołącza jeszcze Stanisław Weber z Lutomia. Prowadzi tam gospodarstwo agroturystyczne. Na pytanie, jak to się u niego zaczęło, odpowiada:
- Planeta Wenus świeciła po zachodzie słońca i dopytywałem ojca, co to jest. Nie dostałem zadowalającej odpowiedzi, więc zacząłem poszukiwać samemu co to jest, z czym to się je. Fascynują mnie odległości, jakie występują w kosmosie. To, że dziś obserwujemy śmierć gwiazdy, która nastąpiła wiele lat temu, ale dopiero teraz to widzimy, ze względu na ograniczoną prędkość światła. Najfajniejsze w astronomii jest odkrywanie. Jak odkryłem Tomka? Jakieś 5-6 lat temu zrobiłem pokaz dla dzieci w szkole podstawowej w Lutomiu i jedno dziecko z Kaczlina przypomniało sobie, że niedaleko mieszka inny wariat na punkcie nieba.
Na co dzień obruszają się, gdy ludzie mylą astronomię z astrologią. Albo gdy muszą odpowiadać na ich pytania - I jaką przyszłość wyczytałeś z tych gwiazd? - Z kolei w przypływie czarnego humoru żartują, że w średniowieczu spalono by ich na stosie. A co mówią o powielanych wszędzie zapowiedziach, że wszechświat skończy z Ziemią w 2012 roku?
- Nawet jeżeli to byłaby prawda, to nie ma sensu zastanawiać się nad czymś, na co nie mamy wpływu - odpowiada Tomasz.

Ziarnko grochu rysuje po niebie

Zjawiska zachodzące w ziemskiej atmosferze potrafią dodać obserwacjom wiele uroku.
- Człowiek wychodząc na obserwację nie wie, co zobaczy - mówi Tomasz z błyskiem w oku. - Wiele emocji daje obserwacja rojów perseidów, czyli meteorów wlatujących w atmosferę Ziemi w lipcu i sierpniu, ale są i inne roje meteorów przez cały rok. Bywa, że trafi się bolid lecący w atmosferę, że aż huczy! To nie do wiary, ale okruch skalny wielkości ziarnka grochu, wpadając w atmosferę Ziemi potrafi nakreślić na niebie długi, jasny ślad widoczny z odległości setek kilometrów. Wspaniały jest widok Księżyca przez teleskop, prawie na wyciągnięcie ręki, ze szczegółami, zasłaniającego gwiazdy. Niesamowity w obserwacji astronomicznej jest spokój, cisza, oderwanie od rzeczywistości, oczekiwanie na pojawienie się porannych planet. Albo oglądanie wielkiego Jowisza i dziękowanie za to, że jest naszym znakomitym ochroniarzem. Swoim silnym polem grawitacyjnym przechwytuje i ściąga na siebie mnóstwo asteroid i komet, które inaczej często trafiałyby w Ziemię.
Każda pora jest dobra na obserwację, jeżeli niebo przejrzyste. Patrzeć w obiektyw można cały dzień. Z filtrem na obiektywie, albo metodą rzutowania obrazu, można w ciągu dnia oglądać plamy na Słońcu. Najpiękniejsze, najlepsze do obserwacji jest superczyste niebo zimą.
- Bywa, że dzwonimy do siebie o dziwnych porach nocy z pytaniem "Też oglądasz? ... Rewelacyjny widok, prawda?" - zdradza Tomasz.
Od lat prowadzi dzienniki, w których skrupulatnie zapisuje swoje obserwacje i szkicuje to, co widział. Teraz prowadzi zeszyt siódmy.
- Te pierwsze zeszyty przypominają mi, jaki byłem kiedyś "zielony", jak mało wiedziałem o astronomii - śmieje się. - A dziś? Takie małe Izdebno, a tak daleko można stąd popatrzeć.
Astronomia nigdy się nie znudzi, bo jest jak język chiński. Człowiek odkrywa jej możliwości, smakuje i uczy się jej całe życie. Tomaszowi marzy się przekazywanie sztafety dalej. Tak jak Janusz Wiland nakręcił w nim pasję do astronomii, tak Tomasz chce przekazywać ją innym. Stworzyć kółko astronomiczne dla dzieci i promować astronomię w okolicy. Po co mają jeździć daleko?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Z pokorą patrząc w niebo [REPORTAŻ] - Międzychód Nasze Miasto

Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto