Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pniewy. Setne urodziny urszulanki, siostry Genowefy

Robert Poczekaj
Najstarsza pniewianka, siostra Genowefa w urszulańskim klasztorze, w gronie najbliższych świętowała 6 stycznia swoje setne urodziny. Pniewy celebrowały tego dnia również setną rocznicę wymarszu swoich pradziadów na front Powstania Wielkopolskiego.

Siostra Genowefa Zaworska urodziła się w Krzykosach k/Środy Wielkopolskiej 6 stycznia 1919 roku. Jest dziesiątym dzieckiem swoich rodziców. Po niej urodzi się jeszcze troje rodzeństwa. Do dziś, żyje tylko jedna z sióstr, 97-letnia Czesława. Mieszka w Krakowie. Z rodzoną siostrą, też zakonnicą zakonu Sióstr Urszulanek, widziała się w ostatnich 30 latach zaledwie dwukrotnie.
Genowefa Zaworska w 1949 roku przyjechała do Pniew, z zamiarem wstąpienia do zakonu sióstr urszulanek. Po latach wspomina z uśmiechem, że brat wypominał jej, że to wstyd. Po sześciu latach złożyła śluby wieczyste. Większość zakonnego życia spędziła w Pniewach. W latach 1959-63 służyła w Miłkowie w ówczesnym województwie kieleckim, a w latach 1966-80 pracowała w Sokolnikach, Łagowie i w Poznaniu. Od 1980 roku przebywa nieprzerwanie w Pniewach.
Mieszkańcy miasta pamiętają ją z 18-letniej posługi na probostwie parafii św. Wawrzyńca, kiedy proboszczem i dziekanem dekanatu pniewskiego był ks. kanonik Marian Maciejewski.
– Wysoko ceniłam sobie pracę na probostwie u tak szlachetnego Kapłana – napisała po latach s. Genowefa, w książce wspomnieniowej o ś.p. ks. Marianie Maciejewskim.
7 stycznia Jubilatkę odwiedził burmistrz Pniew Jarosław Przewoźny, w towarzystwie sekretarza gminy, kierownika Urzędu Stanu Cywilnego Justyny Chamczyk. Siostra Genowefa zawsze przy takich okazjach lubi wspominać okres pracy na probostwie. Tak też było i tym razem. Jubilatka zdradziła jakimi wypiekami raczył się wieloletni proboszcz, co przygotowywała na imieniny jego matki. Najstarsza urszulanka imponuje doskonałą pamięcią. Zna po imieniu dzieci swojego rodzeństwa, przytacza z dokładnością fakty sprzed kilkudziesięciu lat, a nawet sprzed II wojny światowej, jak trzeba, to młodsze siostry poprawia.
Burmistrz Przewoźny wspomina czasy, gdy by częstym gościem na probostwie ks. Maciejewskiego. Dwa lata, dzień w dzień, nakręcał ogromne zegary.
- Dla kapłanów była jak matka, dla nas, sporej grupy ministrantów, jak babcia - wspomina Jarosław Przewoźny. – Do dziś pamiętam niesamowity zapach świeżego, domowego ciasta, gdy wchodziło się na probostw w sobotnie popołudnie. Siostra Genowefa to osoba niezwykle skromna, mądra mądrością życiową. Miała niesamowitą pamięć i wprawny umysł. Pamiętam ją z tamtych czasów jako osobę niezwykle ciepłą i pogodną. Taka jest i do dziś. Potrafiła jednak odmówić, okiełznać naszą sporą ministrancką gromadę - dodaje ze śmiechem burmistrz Przewoźny.
Burmistrz przy tej okazji wspomina niezwykłego kapłana, jakim był ks. Maciejewski. Postać niezwykle aktywnego i pracowitego proboszcza pamięta wielu pniewian. Katechizował, przygotowywał dzieci do 1 komunii, towarzyszył maturzystom, prowadził biuro parafialne. To tylko część jego aktywności. Nad tym wszystkim w pewnym sensie czuwała siostra Genowefa, chroniąc kapłana, by w swej nadaktywności znalazł też czas na wytchnienie i odpoczynek. To ona tworzyła wyjątkowy klimat pniewskiej plebanii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto