Europa protestuje przeciw zakazowi wieszania krzyży w szkołach. Kontrowersyjny wyrok, jaki w listopadzie wydał Europejski Trybunał Praw Człowieka, wywołał falę oburzenia na całym kontynencie. Dziś widać, że przeciw niemu protestowali nie tylko obywatele, ale także rządy państw. Może to doprowadzić nie tylko do odwołania tego zakazu, ale także do ograniczenia kompetencji trybunału w Strasburgu.
Nasza gazeta dotarła do notatki z obrad Komitetu Ministrów Rady Europy – ciała, w którym zasiadają przedstawiciele rządów 47 krajów należących do RE (trybunał jest organem podlegającym radzie). Wynika z niej, że właściwie żadne państwo nie chce, by wszedł on w życie. Nawet państwa tradycyjnie wielokulturowe, m.in. Grecja czy Rosja, nie zgadzały się, by zabraniać wieszania krzyży. W innym tonie wypowiadały się jedynie Dania i Holandia. Postulowały, by poczekać na ostateczną decyzję Wielkiej Izby Trybunału (instancji odwoławczej w Strasburgu – Włochy pod koniec stycznia odwołały się od decyzji).
Skąd takie gwałtowne poruszenie w sprawie krzyży? Sprowokował je polski poseł i delegat do zgromadzenia parlamentarnego Rady Europy Dariusz Lipiński. Na początku stycznia skierował on pisemne pytanie do Komitetu Ministrów, w którym prosił o uzasadnienie, co właściwie wspólnego ze swobodami religijnymi ma zakaz wieszania krzyży. „Jak daleko można się posunąć w obronie praw mniejszości religijnych, by jednocześnie nie pogwałcać wartości akceptowanych przez większość społeczeństwa?” – pytał w swym liście.
Jego pytanie zostało przedstawione podczas spotkania ambasadorów zasiadających w Komitecie Ministrów. Spotkali się oni 20 stycznia. Jako pierwsi zabrali głos Włosi. Przedstawiciel tamtejszego rządu podkreślił, że wolność religijna nie może być narzucana odgórnie i nie ma potrzeby tworzenia jednego standardu zachowań w tej sprawie.
Po nim głos zabrał ambasador Polski w Strasburgu Piotr Świtalski. Zaznaczył, że każde państwo powinno mieć prawo samodzielnie kształtować swą politykę dotyczącą obecności symboli religijnych w życiu publicznym. Dodał także, że rząd Polski ze zdziwieniem przyjął werdykt trybunału.
Teraz swój werdykt wyda Wielka Izba Trybunału. Trzeba będzie na niego czekać co najmniej kilka miesięcy. Ale trudno się spodziewać, by dyskusję udało się wstrzymać do tej pory. – Pytanie posła Lipińskiego uruchomiło paneuropejską machinę. Państwa nie zgadzają się, by trybunał wypowiadał się we wszystkich sprawach, na przykład dotyczących symboli religijnych. Ta sprawa rozpocznie więc dyskusję o uprawnieniach Strasburga – tłumaczy w rozmowie z nami Marcin Nawrot, dyrektor departamentu praw człowieka w MSZ.
Ustalmy granicę ochrony mniejszości
Z posłem Dariuszem Lipińskim rozmawia Łukasz Cieśla
Zwrócił się Pan z pismem do Komitetu Ministrów Rady Europy w sprawie krzyży. Jaki jest cel tej inicjatywy?
Trybunał w Strasburgu orzekł w zeszłym roku, że krzyże w klasach mogą być pogwałceniem wolności sumienia i że powinny zostać zdjęte, jeśli choć jedna osoba sprzeciwi się ich obecności. Orzeczenie jest niebezpieczne dla swobody wyrażania uczuć religijnych przez większość. Chcę wywołać w Radzie Europy debatę na temat tego, gdzie powinna leżeć granica ochrony praw mniejszości.
Wyrok już zapadł. Czy dyskusja na forum Rady Europy może coś zmienić?
Odwołaniem od tamtego orzeczenia zajmie się Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Nie chodzi mi o wpływanie na treść wyroku, ale o zmianę atmosfery „politycznej poprawności”. Wierzę, że dzięki dyskusji zwrócimy uwagę na to, że doszło, mówiąc kolokwialnie, do przegięcia. Bo jedna osoba nie może decydować o tym, co ma zrobić większość.
Wyrok trybunału dotyczył sytuacji we Włoszech. Czy katolicy w Polsce powinni się go obawiać?
Wyrok nie dotyczy naszych szkół. Ale istnieje obawa, że w ślad za tamtym pozwem polscy obywatele mogą skarżyć się na obecność krzyży w naszych szkołach.
Mówimy o ograniczaniu praw większości. Czy jednak w Polsce odpowiednio dbamy o mniejszości religijne? Ocena z religii jest wliczana do średniej, a słyszy się, że uczniowie chcący uczęszczać na etykę mają z tym kłopoty.
Nie uważam, że wliczanie oceny religii do średniej kogokolwiek dyskryminuje. Przecież ci, którzy na nią nie chodzą, nie dostają dwójki na świadectwie.
Lekcje etyki często są fikcją i uczniowie nie mają możliwości wyboru przedmiotu.
Rzeczywiście, sprawę lekcji etyki należałoby poprawić. To zadanie dla państwa i samorządów. Bo w ślad za teorią, czyli możliwością wyboru między religią a etyką, powinny pójść działania.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?