Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sierakowski numerek, czyli długa kolejka po "darmowe" zdrowie

Redakcja
Kolejki w przychodni to częsty widok. Niektórzy potrafią ustawiać się także przed budynkiem, nawet o godzinie 3 rano.
Kolejki w przychodni to częsty widok. Niektórzy potrafią ustawiać się także przed budynkiem, nawet o godzinie 3 rano. Archiwum
Jedni, by skorzystać z darmowej służby zdrowia, stoją od 3 rano w kolejce. Inni kupują „wejściówki” na czarnym rynku.

Zarejestrowanie się na wizytę do lekarza w sierakowskim Niepublicznym Zakładzie Podstawowej Opieki Zdrowotnej „Med-Cor” Sp. z o.o. często graniczy z cudem i pacjenci przychodni wiedzą o tym nie od dziś. Wszak nie trudno zastać w ośrodku długie kolejki do miejsca zwanego rejestracją. Zdarzało się, że osoby walczące o miejsce u lekarza, ustawiały się przed budynkiem już o 3 godzinie nad ranem. Ci, którzy jednak wolą dokonać tego telefonicznie także mają problem. Telefony często milczą i to od samego rana. O tym, że zarejestrowanie się w przychodni to nie lada wyczyn, niech świadczy fakt, że numerki na dany dzień trafiły już na „czarny rynek”. Są osoby, które w sobie znany tylko sposób wchodzą w posiadanie „wejściówek” do przychodni, po czym oferują chorym pomoc... oczywiście nie za darmo. Część rozkłada ręce i kupuje „wejściówki” od „zawodowych rejestratorów” (tak zwykło się ich w Sierakowie nazywać), by móc skorzystać z darmowej służby zdrowia. Inni są oburzeni i mówią o skandalu.

Z danych w wielkopolskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia w Poznaniu wynika, że W NZPOZ „Med-Cor” Sp. z o.o. pracuje 5 lekarzy. Mają oni pod swoją opieką bagatela 8023 osoby. Nie trudno więc policzyć, że na jednego lekarza przypada średnio 1600 pacjentów. Gdyby założyć, że każdy z pacjentów choć raz w miesiącu odwiedzi przychodnię, to każdego dnia przychodnia musiałaby przyjąć 268 osób. Jak zapewnia Danuta Lamprecht, szefowa NZPOZ „Med-Cor” Sp. z o.o., w okresach wzmożonych infekcji lekarze przyjmują po 200 pacjentów dziennie, a o handlu „numerkami” nic nie wie.

ZOBACZ TEŻ >>> Pijana lekarka przyjmowała dzieci w sierakowskiej przychodni
Zupełnie inaczej widzą to osoby, które korzystają z usług przychodni. – Nazywając rzeczy po imieniu, to jest po prostu skandal. To jedyna przychodna w gminie Sieraków, więc nie ma alternatywy. Razem z żoną pracujemy, odprowadzamy składki zdrowotne i co mamy w zamian? Albo nic, albo ofertę kupna „numerka” za 10, czy 20 złotych. To się przecież nie mieści w głowie – mówi jeden z mieszkańców Sierakowa, który zastrzega anonimowość. W podobnym tonie wypowiada się mieszkanka jednej z podsierakowskiej miejscowości, która w obawie przed zemstą, także prosi o zachowanie anonimowości. – Moje dziecko było kilka dni temu chore. Rejestracja w przychodni pracuje od godz. 7, więc od tej godziny „wisiałam na słuchawce” i próbowałam umówić wizytę. Panie odebrały około godz. 8 i powiedziały, że nie ma już miejsc do pediatry. Kiedy nalegałam, to usłyszałam, że jak mi się coś nie podoba, to mam sobie pójść do lekarza prywatnie. Przez tydzień zabiegałam o przyjęcie dziecka i nie udało się. Wyżebrałam więc w jednej z aptek antybiotyk i sama wyleczyłam dziecko z zapalenia oskrzeli. Łatwiej chyba trafić „szóstkę” w totolotka, niż zarejestrować się w przychodni – mówi.

W świetle obowiązujących przepisów w Sierakowie nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Jak podkreśla Agnieszka Jankowska z Narodowego Funduszu Zdrowia: – Zaleca się, żeby liczba osób objętych opieką jednego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (red. lekarza rodzinnego) nie przekraczała 2750 osób. Sierakowska przychodnia, biorąc pod uwagę ilość pacjentów na jednego lekarza, spełnia więc ten warunek, choć jeśli spojrzeć na ilość pacjentów zdeklarowanych do poszczególnych lekarzy, sytuacja jest już zgoła inna. Sama szefowa przychodni ma „pod sobą” blisko 4 tysiące pacjentów. Przepisy nie nakładają też na przychodnie wytycznych, co do ilości dziennych przyjęć. – Lekarz rodzinny ustalając liczbę pacjentów przyjętych w danym dniu, ocenia realnie swoje możliwości fizyczne (czas pracy w harmonogramie przyjęć) oraz stan pacjenta – lekarz podstawowej opieki zdrowotnej ocenia czy pacjent może zostać przyjęty następnego dnia. Pacjent powinien być przyjęty w dniu zgłoszenia, gdy lekarz oceni, że stan jego zdrowia tego wymaga – tłumaczy Agnieszka Jankowska z NFZ.

ZOBACZ TAKŻE >>> W trakcie budowy szpitala w Międzychodzie natrafiono na ludzie szczątki
To jednak nie jedyny kłopot przychodni. Od lat bowiem ma problemy lokalowe. Nie dość, że lekarze przyjmują na piętrze, to obiekt jest w złym stanie technicznym i brakuje windy dla osób niepełnosprawnych. Antidotum na tę sytuację będzie z pewnością budowa nowej przychodni, która już trwa. – Budowa ma się zakończyć jeszcze w tym roku – przyznaje Danuta Lamprecht. Pozostaje tylko wierzyć, że w ślad za tym pójdą także usługi dla pacjentów...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sierakowski numerek, czyli długa kolejka po "darmowe" zdrowie - Międzychód Nasze Miasto

Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto