Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TENIS - Radwańska w Sydney przegrała z Safiną

Maria Kuźniar, Rafał Romaniuk
Przed rozpoczęciem sezonu Agnieszka Radwańska głośno mówiła o awansie do czołowej piątki rankingu WTA. Początek roku pokazał jednak, że w grze najlepszej polskiej tenisistki zmieniło się niewiele. Ba, nie zmieniło się nic. Chyba że kolor paznokci i włosy, które teraz zamiast w kucyk są spięte w kok.

O ile pokonanie w I rundzie turnieju WTA w Sydney (z pulą nagród 600 tys. dol.) Amerykanki Jill Craybas było dla Agnieszki formalnością (łatwe 6:0, 6:4, to wczorajszy mecz z Rosjanką Dinarą Safiną wyraźnie pokazał miejsce w szyku Polki. Wynik zależał wyłącznie od wiceliderki światowego rankingu. Radwańska była tylko statystką, choć trzeba przyznać, że na tyle jednak dobrą, by szybko doprowadzić do stanu 5:0. I kiedy wydawało się, że żadna siła nie jest już w stanie odebrać krakowiance zwycięstwa w pierwszym secie, wydarzenia na korcie odwróciły się o 180 stopni. Safina nagle zaczęła przypominać skuteczną tenisistkę z poprzedniego sezonu. I to wystarczyło.

Finezyjne skróty i delikatne zagrania Rosjanka bezlitośnie kończyła,przy okazji obnażając braki w tenisie Radwańskiej. A te są wciąż takie same: przede wszystkim słaby drugi serwis i zbyt krótkie uderzenia z głębi kortu. Na efekt nie trzeba było długo czekać – dziewięć wygranych gemów z rzędu przez Safinę ustawiło spotkanie. Dopiero przy stanie 5:7, 0:2 Polka wygrała podanie, ale to nie zmieniło już obrazu gry. Po blisko dwóch godzinach meczu Safina wygrała 7:5, 6:4.

Wynik wskazuje na walkę, choć ci, którzy mecz widzieli, wiedzą, że była to raczej potyczka z własnymi słabościami. Jeśli tylko Safina trafiała w kort, Radwańska była bezradna. Zwycięstwo byłoby możliwe jedynie wówczas, gdyby Rosjanka grała tak rozpaczliwie jak na początku spotkania.

Nie jest to dobry prognostyk przed rozpoczynającym się w przyszłym tygodniu Australian Open. Należy wprawdzie pamiętać, że do turnieju w Sydney Agnieszka przystępowała po operacji nadgarstka, choć trener i ojciec tenisistki Robert Radwański zapowiadał, że po zabiegu nie ma śladu. Znów zaczęły pojawiać się głosy, że nasza najlepsza zawodniczka jest słabo przygotowana pod względem fizycznym. A już na pewno nie na tyle, by rywalizować z najsilniejszymi na świecie.
– Jeżeli Agnieszka się nie wzmocni, w dalszych rundach turniejów wielkoszlemowych nie ma szans. W pierwszej rundzie jest w stanie pokonać każdą, nawet rozstawioną z numerem pierwszym. W ćwierćfinale już nie – komentuje Wojciech Andrzejewski, dyrektor sportowy Polskiego Związku Tenisowego.

– Można było odnieść wrażenie, że mecz z Safiną momentami był wyrównany. Ale tylko dlatego, że to dopiero początek turnieju w Sydney. Gdyby spotkały się na przykład w półfinale, wynik wyglądałby inaczej. Agnieszka wygrałaby może kilka gemów – dodaje.

Robert Radwański na tego typu zarzuty zwykł odpowiadać: – Zgadzam się, ale nie zamierzam robić z Agnieszki kulturystki. Taki nagły przyrost masy mięśniowej i siły mógłby wyrządzić więcej złego niż dobrego. Straciłaby szybkość, zwrotność, czucie piłki. Takie rzeczy trzeba robić z głową. Od dawna to powtarzam, ale rozmaici eksperci i tak wiedzą swoje – mówił Robert Radwański.

Z jego opinią nie zgadza się Lech Sidor, komentator Eurosportu, były tenisista.
– Przecież Safina to koń. Mówiący, ale koń. Radwańska przy niej wygląda jak kurczak, dlatego nie miała z nią szans. Trener Radwański nie ma racji, mówiąc, że siłownia zniszczy technikę i czucie piłki. Trzeba tylko odpowiednich ćwiczeń – mówi były reprezentant Polski w Pucharze Davisa.

Robert Radwański na każdym kroku podkreśla, że nikt w kraju, nawet Wojciech Fibak, nie ma prawa go krytykować, a już tym bardziej nawoływać do dymisji.
– Krytykę mogę przyjąć od trenerów WTA, którzy nie tylko dobrze znają temat, ale na co dzień mnie obserwują. Poza tym tenis kobiecy znacznie różnie się od męskiego. Dlatego oprócz „ekspertów” może dokopią mi jeszcze feministki? – śmieje się trener Agnieszki.

– To akurat prawda. Gdyby krytyczne uwagi zgłaszał trener numer 11 na świecie, to można by to wziąć pod uwagę. Ale nie mamy takich szkoleniowców. Nawoływanie do dymisji Radwańskiego jest śmieszne – przyznaje Sidor.

Isia osiągnęła już wiele, ale ma potencjał nawet by wygrywać turnieje wielkoszlemowe. Dlatego niech Radwańskiego nie dziwią rosnące oczekiwania kibiców i mediów. Przecież nawet on mówił, że awans do pierwszej piątki jest możliwy tylko wówczas, jeśli „Agnieszka zrobi krok naprzód”. I tu znów wracamy do siły. Ubiegłoroczny turniej WTA w Pekinie, w którym doszła do finału, pokazał, że jeśli Radwańska biega i gra agresywnie przez cały mecz, a nie tylko fragmentami, jest w stanie rywalizować z czołówką.

– W ćwierćfinale Agnieszka przebiła wtedy Dementiewą pod względem szybkości i woli walki. To był jej najlepszy mecz, jaki widziałem w poprzednim sezonie. A może i w całej karierze tenisistki – analizuje Sidor.

Radwańska ma też inny, kto wie, czy nie najistotniejszy problem.
– Jest za uczciwa – mówi ironicznie jej trener, wskazując na problemy współczesnego tenisa z zabronionym wspomaganiem. O ile nad techniką i siłą Polka może pracować, o tyle w dopingowym wyścigu „zbrojeń” nie weźmie udziału. I dobrze, ale o pierwszej piątce może na razie zapomnieć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: TENIS - Radwańska w Sydney przegrała z Safiną - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto