Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki Almanach Powstańczy Powiatu Międzychodzkiego... powstaje i powstawał będzie - rozmowa z Romanem Chalaszem, głównym autorem dzieła

Krzysztof Sobkowski
Roman Chalasz, główny autor powstającej publikacji pod tytułem „Wielki Almanach Powstańczy Powiatu Międzychodzkiego”.
Roman Chalasz, główny autor powstającej publikacji pod tytułem „Wielki Almanach Powstańczy Powiatu Międzychodzkiego”. Krzysztof Sobkowski
Wielki Almanach Powstańczy Powiatu Międzychodzkiego... powstaje i powstawał będzie. Z Romanem Chalaszem, głównym autorem dzieła, rozmawia Krzysztof Sobkowski.

Kilka miesięcy minęło od rozpoczęcia prac nad „Wielkim Almanachem Powstańczym Powiatu Międzychodzkiego”. Pamiętam pierwszą listę powstańców z naszego powiatu, która liczyła około 900 nazwisk. Publikowaliśmy ją w odcinkach na łamach „Tygodnia”. Na końcu publikacji okazało się, że trzeba przygotować suplement, bo nazwisk było już ponad tysiąc. Jak to wygląda dziś?
- To prawda, że kilka miesięcy temu rozpoczęliśmy publikowanie listy Powstańców Wielkopolskich ziemi międzychodzko - sierakowskiej, jednak stało się tak po wielu miesiącach badań i prac, do ustalenia kształtu listy, koniecznych. Tak naprawdę prace nad zebraniem i opublikowaniem listy i biogramów Powstańców naszej ziemi trwają już ponad dwa lata. Dzisiaj obejmuje ona 1120 osób, jednak nadal nie jest ostateczna. Czasami, choć na szczęście rzadko, po miesiącach dociekań okazuje się, że dana osoba nie spełnia kryteriów uczestnictwa w Almanachu. Czasami, ciągle jeszcze, odnajdujemy bohaterów na liście nieobecnych. Zmiany ilościowe nie będą już jednak zbyt duże. Myślę, że ostateczna liczba będzie oscylowała około obecnie zdefiniowanej - 1120.

Wiele razy apelujecie, prosicie mieszkańców naszego powiatu o pomoc przy tworzeniu Almanachu. Zachęcacie do szukania w szufladach, otwierania strychów... jak to się udaje? Ludzie angażują się, zyskujecie jakieś ciekawe materiały? Czy raczej mieszkańcy nie lubią „domokrążców”?
- Oddźwięk społeczny jest... chociaż ja osobiście ciągle mam pewien niedosyt. Poszukujemy dróg dotarcia do rozproszonych po świecie przez lata potomków powstańców z ciągle nie w pełni zadawalającymi rezultatami. Z jednej strony ciągle docieramy do nowym, nieznanych materiałów, dokumentów, zdjęć wyszukanych przez rodziny powstańców, z drugiej jednak w większości są to nasze bezpośrednie nagabywania. Mistrzem nad mistrze w dodarciu do rodzin powstańców jest tu, najbardziej w tworzenie Almanachu zaangażowany członek zespołu, Witold Borowski. Korzystamy także z przebogatych archiwów prywatnych regionalistów. Tutaj koniecznie muszę wspomnieć Jarosława Łożyńskiego. Środowisko historyków dość aktywnie włącza się w prace, ale musimy pamiętać o ograniczeniach wynikających z pracy zawodowej. Generalnie jednak miałem nadzieję na bardziej powszechną reakcję. Myślę jednak, że zapewne nie do końca opanowaliśmy metody propagowania przyświecającej nam idei i nie w pełni skutecznie potrafimy z nią dotrzeć.

Co było dla Pana największym dotychczasowym odkryciem podczas prac nad Almanachem? Co Pana najbardziej zaskoczyło?
- Największymi odkryciami i jednocześnie szokiem byli zapomniani bohaterowie z Sierakowa, kawalerowie Krzyża Srebrnego Virtuti Militari, pominięci na tablicy i w obiegu informacyjnym, drugi z braci Knopp - Jan oraz Nikodem Wachowiak. Obu udało się pamięci społecznej przywrócić. Najbardziej zaskoczyło mnie zaś odkrycie kolejnego, tym razem kwileckiego kawalera Virtuti Militari - Ceglarka, osoby zupełnie zapomnianej i nigdzie nie uhonorowanej. Jego postać pozostaje dla nas pewną tajemnicą, nad której rozszyfrowaniem ciągle jeszcze pracujemy.

Setna Rocznica Powstania Wielkopolskiego już za pasem. Kiedy planuje Pan wydać publikację?
- Pierwotnie miała to być gruba książka. W czasie pracy rozrosła się znacznie. W kolejne odsłonie były planowane dwa około 500 stronicowe tomy, teraz jednak już wiemy, że najpewniej będzie tych tomów trzy lub cztery. Pierwszy ukarze się w 100. rocznicę rozpoczęcia działań zbrojnych na zachodniej rubieży powstania - ziemi międzychodzkiej, w Kwilczu 6 stycznia 2019 roku. Kolejne sukcesywnie w trakcie trwania roku jubileuszu 100-lecia odzyskania niepodległości.

Zaskoczę Pana na koniec rozmowy. Tak się składa, że w momencie ukazywania się gazety 1 sierpnia przypadają Pana urodziny. Życzę Panu wszelkiej pomyślności na wszystkich polach działania. A Pan czego by sobie życzył na polu własnej lokalnej działalności historycznej?
- Życzenia są albo prośbą o poprawę dotychczasowych niedoskonałości albo wyrazem marzeń. W tej pierwszej kwestii w obszarze moich peregrynacji historycznych niewiele więcej mogę oczekiwać. Zainteresowanie społeczne dla pasji i pracy podobnych jak ja wariatów wydaje się rosnąć, stąd i jakość współpracy i relacji z mieszkańcami regionu jest coraz lepsza. Współpraca z kolegami regionalistami układa się dobrze, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że najlepiej jak w tych skomplikowanych czasach można oczekiwać. Zaś co do marzeń, na których realizację moja praca zdaje się nie mieć wpływu chciałbym, żeby działy promocji miast i powiatu lepiej wykorzystywały pracę takich miłośników regionu jak ja. Historia bowiem może być, i w świecie powszechnie jest, znakomitą dźwignią rozwoju turystyki. W regionie o takich walorach jak nasz, naturalne uroki i miejsca muszą być wsparte atrakcjami wypełniającymi czas w niepogodę. Tutaj zaś grunt historyczny nie da się niczym zastąpić. To już jednak praca dla zawodowców zatrudnianych w gminach, miastach i powiecie.

Słubice: Pożar w Collegium Polonicum

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto