Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Małgorzatą Bąbelczyk

Iwona Paroń
Małgorzata Bąbelczyk (Międzychód) - pokazała ludziom, że trzeba walczyć, dopóki jest to możliwe. W 2016 roku napisała i opublikowała dwie książki, które ukazują jej walkę z chorobą. Opisuje w nich, jak zachorowała, jak otrzymała szansę na przeszczep nerki, jak po przeszczepie pojawiły się komplikacje i jak dzielnie z tego wychodziła. Dziś, przede wszystkim w osobistych rozmowach, namawia ludzi do myślenia na temat transplantologii i rejestracji w bazach dawców. Próbuje wytłumaczyć, że przeszczep może być dla kogoś szansą na nowe narodziny, na nowe życie. Sama nadal czeka na kolejny przeszczep nerki. Zaraża nie tylko ideą, ale codziennym uśmiechem i energią do życia. Jak sama mówi - walczę, dopóki żyję.

Na lokalnym rynku wydawniczym pojawiły się dwie książki Pani autorstwa. Co Panią skłoniło do ich wydania?
Najpierw nie zdawałam sobie sprawy, że chcę pisać. Musiałam do tego dojrzeć. Rok temu,kiedy znalazłam się na oddziale szpitalnym,aby wykonać badania potrzebne do ewentualnego przeszczepu pojawił się impuls. Poprosiłam rodzinę, aby przywieźli papier i długopis. Chciałam podzielić się swoimi przeżyciami. Opisać moją walkę z chorobą. Miałam nadzieję, że moja historia będzie motywacją dla innych.

Wcześniej nie zajmowała się Pani pisaniem? Nie miała Pani obaw?
Nigdy nie miałam problemu z językiem polskim, ale nie jestem pisarką. Wszystko potoczyło się jak dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie miałam kiedy zastanowić się jaka będzie reakcja.

Podobno trzecia część czeka na publikację. Czy to prawda? Od czego zależy wydanie kolejnej książki?
Jest trzecia część „Walczę, dopóki żyję”. Czeka na wydanie, ale wierzę, że będzie to jeszcze w tym roku. Jest to podsumowanie tematu o jakim piszę, czyli walce z chorobą i nadziei, że życie napisze dla mnie szczęśliwe zakończenie tych zmagań. W ostatniej części kładę nacisk na systematyczne badanie. Wczesne wykrycie choroby zwiększa szansę na wyleczenie. Tak naprawdę choruje całą rodzina. Dlatego w ostatniej części zachęcam do zwykłego badania z krwi,które kosztuje niewiele. To niewielki koszt, który jest warty spokoju psychicznego. Musimy pamiętać, że choroba jest zdradliwa. O tym wszystkim przypominam w części, która zostanie opublikowana po moim przeszczepie. Wierzę, że jeszcze w 2017 roku.

Wszystkie trzy części powstały w 12 miesięcy. To bardzo szybkie tempo...
Kiedy przyszła wena, papier bardzo szybko się zapełnił. To dar Pana Boga. Nie mam zachowywać swoich przeżyć dla siebie, tylko przekazywać otrzymany dar innym. Moje książki mają dawać wiarę i podtrzymywać na duchu. Dobra nie można zachowywać dla siebie, trzeba się nim dzielić.

„Walczę dopóki żyję” - to tytuł książek. Zapewne związany z walką z chorobą. Dlaczego akurat taki tytuł?[/b
Kiedy dowiedziałam się o przewlekłej niewydolności nerek, nie poddałam się. Na oddziale spotkałam starszą panią, która odwiedzała chorą córkę. Opowiadała o dobrych i złych rzeczach, jakie wydarzyły się od dnia postawienia diagnozy. Dzięki temu na pierwsze dializy jeździłam jak na wycieczkę. Chodziłam do pracy, a popołudniami odpoczywałam. Spotkałam na swojej drodze dobrych ludzi, dzięki nim pozytywnie myślę i stąd moje postanowienie. Będę walczyła dopóki żyję.
Co pomaga w najtrudniejszych momentach?
To słowa jednego z lekarzy, który powtarzał: Bąbelczykowa, będzie dobrze. Kiedy wątpiłam, bo znów przytrafiało się coś złego. Kiedy wyniki były nie najlepsze, powtarzałam sobie właśnie te słowa oraz to, że życie jest piękne i trzeba czerpać z niego jak najwięcej.
Co daje Pani pisanie?
Pisanie mnie uspokaja. To moja odskocznia. Pisząc sama sobie daję siłę do wali. W tym najgorszym okresie powstają najlepsze rzeczy.
Czy to jedyna rzecz, którą chce się Pani zajmować?
Chciałabym zachęcać do profilaktyki. Uświadamiać jak jest ważna i wskazywać co należy zrobić, aby ustrzec się przed chorobą. Jeśli pojawi się kiedyś propozycja, abym zajęła się propagowaniem profilaktyki – z przyjemnością się tym zajmę. Chciałabym także poruszyć na płaszczyźnie lokalnej kwestię transplantacji. Dzięki temu ktoś inny otrzymuje nowe życie. Na trudne tematy trzeba umieć rozmawiać. Jestem na to gotowa.
Co po pierwszym przeszczepie było najważniejsze? Co Pani zapamiętała?
Byłam szczęśliwa, że mogłam towarzyszyć synowi podczas I komunii świętej. Byłam wtedy na przepustce, zaraz po przeszczepie. To najważniejszy moment z tamtego etapu.
Co daje Pani siłę do walki, którą toczy Pani każdego dnia?
To, że mam syna. Radek to moja siła. Cieszę się, że jest zdrowy, dobrze się rozwija. W dodatku jest ambitny i mam z nim dobry kontakt. Zaczyna małymi krokami wchodzić w dorosłość. Przed nim pierwsze dorosłe decyzje, jak wybór szkoły. Chciałabym wiedzieć kim kiedyś będzie i jak potoczy mu się życie. To powody mojej nieugiętości w walce z chorobą. Oczywiście siłę daje mi też cała rodzina,bo wszyscy mnie wspierają, nie tylko w chorobie, ale także w codziennych czynnościach.
Można założyć, że dla osoby, która walczy każdego dnia, nominacja i rywalizacja w plebiscycie jest bez znaczenia. Jak więc odbiera Pani nominację?
Nie byłam przekonana czy ją przyjąć. Książkę pisze samo życie. Chciałam podzielić się z innymi swoją historią. Przy okazji okazało się, że dla wielu to motywacja do walki, zachęta do działania. Zdecydowałam więc, że dzięki plebiscytowi po raz kolejny pokażę, że nie można się poddawać, że warto walczyć, że zawsze jest nadzieja.
Historia walki z chorobą to nie wszystko. W Pani skoroszytach znajdują się też bajki. Zdradzi Pani coś więcej?
Przygotowałam krótkie utwory wierszowane. W listopadzie napisałam około 70 utworów. Dlaczego powstały? Zachorowała mama, która była moim wsparciem. Lekarze nie potrafili postawić diagnozy. W pisaniu wierszyków znalazłam uspokojenie. Dlaczego akurat bajki dla dzieci? Spotkałam w tym czasie autorkę bajek – Katarzynę Kędzierską, która dała mi sporo do myślenia. Postanowiłam sprawdzić czy dam radę. 70 wierszowanych bajek chciałabym podzielić na dwie książki. Potrzebuję tylko ilustracji. Być może uda się je wydać.
W Fundacji występuje Pani pod imieniem Alina. Dlaczego?
Kiedy zachorowałam i potrzebna była pomoc, zostałam podopieczną fundacji. Była już tam Małgorzata. Musiałam wybrać inne imię. Padło na Alinę, bo tak mówił na mnie mąż.
Człowiek Roku 2016 Międzychód - Małgorzata Bąbelczyk - autorka książek - wyślij sms o treści CZR.150 na numer 72355 (koszt 2,46 zł z VAT).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto