Krzysztof Girus

avatarKrzysztof Girus

Międzychód
Dziennikarz

Zróbcie szum medialny wokół planów rozbiórki linii Rokietnica - Międzychód. Trzeba obudzić ludzi

2013-05-15 01:27:27

Z Ryszardem Pyssą, dyrektorem Zespołu Szkół Komunikacyjnych w Poznaniu, redaktorem naczelnym miesięcznika „Świat Kolei”, prezesem Polskiego Związku Modelarzy Kolejowych, który mówi, że jego placem zabaw w dzieciństwie była stacja kolejowa w Międzychodzie, rozmawia Krzysztof Girus. Co pan czuje gdy słyszy o pomyśle http://miedzychod.naszemiasto.pl/artykul/1399367,pkp-wydaje-wyrok-smierci-na-linie-kolejowa-rokietnica,id,t.html; likwidacji linii kolejowej Rokietnica - Rokietnica?
Serce się kraje. Jeździłem tamtędy wielokrotnie do szkoły, do rodziny, to było można powiedzieć najbliższe połączenie Międzychodu ze stolicą województwa. Myślę, że trzeba podjąć próbę ratowania tej linii. To jest najstarsza linia, która dotarła do Międzychodu. W tym roku będzie dokładnie jej 125-lecie. 1 grudnia 1887 roku otwarto pierwszy odcinek z Międzyrzecza do Międzychodu. Cała linia była budowana w trzech odcinkach: Międzychód-Międzyrzecz, później Rokietnica-Pniewy i na końcu najtrudniejszy fragment Pniewy-Międzychód.
Dlaczego najtrudniejszy?
Są tam największe wzniesienia, najwięcej jest przepustów.
Wierzy pan w przywrócenie ruchu kolejowego?
Tak. Błędem było to, że kolej zawiesiła przewozy. Trzeba się pogodzić z tym, że są zmiany cywilizacyjne, że po zmianie ustroju zachłysnęliśmy się samochodami – to jest zrozumiałe. Ale jak spojrzymy na sąsiadów za granicą to oni mają więcej samochodów niż my, a kolej tam jeździ! Jedno drugiego nie wyklucza. Faktem jest, że kolej nie stworzyła żadnej alternatywnej oferty. Gdyby w tamtym czasie przeszli z ciężkich lokomotyw na małe autobusy szynowe, myślę, że ta linia by funkcjonowała. Urząd Marszałkowski, który powinien mieć program ratowania linii, zaangażował się w tej chwili w linie Poznań – Wągrowiec i Wolsztyn. Kolejną inwestycją mogłaby być trasa Poznań – Rokietnica – Międzychód. Proszę zauważyć, że to są linie o tym samym statusie: niezelektryfikowane, drugorzędne. Przygotowuję książkę o tej linii i o węźle kolejowym. Praca żmudna, zbieram materiały m.in. w archiwach niemieckich. Chcę powiedzieć, że gdy linia powstawała byliśmy oczywiście po trzecim rozbiorze, wyższe stanowiska zajmowali Niemcy, ale mam wypowiedź ówczesnego starosty powiatu, który występował w parlamencie w imieniu mieszkańców - również z polskimi nazwiskami - o zbudowanie linii kolejowej. To było w interesie właścicieli miejscowych, Niemców i Polaków. Paradoks historii jest taki, że jedyne połączenie kolejowe międzychodzianie mają nie ze stolicą własnego kraju czy województwa, tylko z Berlinem.
Czy nie jest tak, że likwidacja jednej linii jest szansą dla drugiej, Szamotuły-Międzychód? Czytałem, że ona może być bardziej opłacalna.
Ta druga linia jest trasą wybudowaną po części ze względów wojskowych, miała być to droga do ewakuacji mieszkańców Poznania. Widokowo jest ładniejsza, była budowana 20 lat później, budynki kolejowe na linii są więc ciekawsze. Jednak połączeniem ważniejszym dla ludzi jest linia do Rokietnicy. Jako dzieciak pamiętam ten pociąg z Poznania do Międzychodu, on był pełny, dopiero za Pniewami można było usiąść! Powiem tak – jak badamy historię, to możemy jasno powiedzieć kto budował tu kolej, komu ją zawdzięczamy. Za 50 lat nasi następcy też będą wiedzieli kto linię zlikwidował. Należy przeczekać, nie można dopuścić do rozebrania tej linii.
Może to tylko wąskie grono miłośników podważa wszelkie logiczne argumenty przemawiające za rozebraniem trasy?
Myślę, że to musi być wyważone. Kwalifikuję się do grona maniaków kolejowych, niemniej jednak, jestem myślącym człowiekiem i wiem, że decyzje podejmuje się w zależności od miejsca siedzenia. Każdy ma inne priorytety, jednak ważny jest cel społeczny. Zdaję sobie sprawę, że np. każdy burmistrz musi myśleć o budżecie, a z inwestowaniem w kolej może być różnie, ale musimy myśleć perspektywistycznie.
Nawet jeśli udałoby się przywrócić ruch, międzychodzianin dotarłby do Poznania po ok. 2 godzinach podróży?
Myślę, że tak. Ale rzecz dotyczy oferty. Jeśli mam do wyboru dojazd bezpieczny, w czystych i schludnych warunkach wtedy to rozważę. Po pierwsze linia umożliwi dojazd do stolicy województwa, który stworzyli nasi dziadowie. Druga sprawa – rolą kolei zawsze był też rozwój gospodarczy. Gdy będzie istniała linia, prędzej czy później znajdą się inwestorzy, którzy będą wymagali bocznicy kolejowej. Nie wiemy co będzie za 10 lat.
Czy jest szansa, żeby stworzyć połączenie Poznań – Międzychód – Gorzów? Aktualnie Poznań z Gorzowem ma kiepskie połączenie.
Przez całe lata powojenne była stała relacja Poznań – Gorzów! Jest taka szansa.
Pytanie z innej beczki. Jest pan dyrektorem zespołu szkół, w którym kilka lat temu wprowadzono dzienniki elektroniczne. Czy sprawdziły się? Poleciłby pan je innym dyrektorom?
Gdy tylko pojawiła się możliwość wycofania dziennika papierowego, od razu z tego skorzystaliśmy, byliśmy pierwszą szkołą w Poznaniu. Jest to łatwiejszy dostęp do informacji: uczniowie i rodzice mogą w każdej chwili sprawdzić oceny, rodzic może zobaczyć, czy syn był w szkole.
Sprawdza pan, czy pojawiają się tutaj uczniowie z powiatu międzychodzkiego?
Tak. Gdy widzę, że ktoś jest z Międzychodu to zawsze mi trochę serce inaczej zabije (śmiech).
Zawsze otwarcie mówi pan o swoim pochodzeniu, o pięknie pojezierza – to sentyment do tamtych czasów?
To pewnie się bierze z wiekiem. Pan to też odczuje. Wyrwałem się do dużego miasta po skończeniu podstawówki i utknąłem w Poznaniu. Ale wiem gdzie są moje korzenie.

Jesteś na profilu Krzysztof Girus - stronie mieszkańca miasta Międzychód. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj