Spotkanie, które odbyło się w Społecznej Bibliotece Historycznej w Pruszczu Gdańskim pozwoliło jego uczestniczom przenieść się w inny region świata, zupełnie odmienny od naszego. Pruszczanin, Kajetan Deja wraz z innymi czterema śmiałkami, wziął udział w 14. etapie pierwszej w historii rowerowej sztafety dookoła świata Bike Jamboree. Trasa tego etapu wiodła przez Syberię z Nieriungri do Jakucka. Uczestnicy tego etapu sztafety musieli zmierzyć się z wieloma przeciwnościami i bezwzględną naturą - wiosna w tej części Azji to wahania temperatur - od śnieżyc do 40-stopniowych upałów, kurz na szutrowych trasach, roztopy niepozwalające rozbić obozowiska czy plagi uciążliwych owadów.
- Pierwszy raz byłem w tym rejonie - mówi Kajetan Deja. - To, co zobaczyłem i czego doświadczyłem niesamowicie mnie urzekło.
- To świat innych pejzaży i obrazów - olbrzymie pustki, tajgi, lasy, wypalona ziemia. Ten klimat mnie wprost zauroczył. Do tego ludzie, których spotykaliśmy. Czasami nie było ich wielu, ale byli bardzo ciepli, życzliwi. Sami niewiele mieli, ale dzielili się tym. Nawet miejscem w jednej izbie. Wielu z nich nosiło polskie nazwiska, choć słowa w naszym języku nie mówili. To najczęściej potomkowie zesłańców na Sybir.
Zobacz: Pruszcznaka w Himalajach - Każdy może mieć swój Everest -zdjecia
Etap, w którym jechał pan Kajetan wraz z czterema innymi uczestnikami, wynosił 1300 km.
- To nie jest zbyt dużo do pokonania na rowerze - dodaje Kajetan Deja. - Trudnością była sama trasa - jej powierzchnia. Znajduje się w dziesiątce najniebezpieczniejszych tras na świecie. Po drodze zobaczyć można m.in. zatopione samochody w zmarzlinie. Poruszaliśmy się z różną prędkością. Nawet 15 km na godzinę, jeśli to była droga szutrowa. Z obciążeniem, jaki każdy z nas miał, czuje się każdy kilometr. Ja dodatkowo, ponieważ jestem pasjonatem fotografii, miałem dodatkowy plecak ze sprzętem.
Były dni, kiedy pokonywaliśmy odcinki o długości ponad 200 km. Spaliśmy tam, gdzie stanęliśmy. W zasadzie byliśmy przygotowani, że każdą noc spędzimy pod namiotem, jednak dzięki życzliwości miejscowych takich noclegów było mniej. Pokonanie 14. etapu Bike Jamboree zajęło nam ok. 20 dni. Temperatury były bardzo różne. W nocy zamarzała woda w butelkach, w dzień, gdy wyszło słońce ocieplało się. Zdarzały się dni, kiedy były 40-stopniowe upały.
Zobacz: Pasja mieszkańca gm. Pruszcz Gdański: Tomasz Ilnicki w strefie czarnobylskiej - zdjęcia
Pan Kajetan pierwszą wyprawę rowerową w zimne rejony odbył, kiedy był na studiach.
- W ramach uczczenia licencjatu wybrałem się na Islandię - mówi. - Ta wyprawa w połączeniu z moimi studiami rozpaliła moją pasję do podróżowania w zimowe rejony. Mówi się, że „gorączka polarna” uzależnia. Tak jest w moim przypadku.
ZOBACZ TEŻ: Wydarzenia, które odbyły się w ciągu minionego tygodnia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?