Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

30 lat temu w Lewicach doszło do wypadku lotniczego "Lim-6" - zginął wówczas pilot – plut. pchor. Jacek Beyer

Dominika Michałek
30 lat temu w Lewicach doszło do wypadku lotniczego "Lim-6" - zginął wówczas pilot – plut. pchor. Jacek Beyer.
30 lat temu w Lewicach doszło do wypadku lotniczego "Lim-6" - zginął wówczas pilot – plut. pchor. Jacek Beyer. Dominika Michałek
1 sierpnia 1989 roku w miejscowości Lewice (gmina Międzychód) , doszło do katastrofy lotniczej, z udziałem samolotu wojskowego, z działającego wówczas 45. Babimojskiego Pułku Lotniczego Szkolno- Bojowego.

1 sierpnia 1989 roku w Lewicach doszło do katastrofy lotniczej z udziałem samolotu wojskowego, z działającego wówczas 45. Babimojskiego Pułku Lotniczego Szkolno- Bojowego. Jak podaje w swoim 180. numerze „Dziennik Polski” – W wyniku zderzenia z ziemią wojskowego samolotu odrzutowego typu „LIM-6” śmierć na miejscu poniósł jego pilot – plut. pchor. Jacek Beyer. W wypadku obrażeń doznała także osoba cywilna […]. Uszkodzeniu uległa również konstrukcja budynku mieszkalnego.

W tamtym czasie nad Lewicami regularnie odbywały się ćwiczenia lotnicze. Mieszkańcy wioski byli zatem przyzwyczajeni do dźwięków samolotu. Pierwszego sierpnia lewiczanie mogli obserwować aż dwa loty, jeden po drugim.

- Tamtego dnia, 10 minut wcześniej latał nad Lewicami instruktor, kpt. Zbigniew Franas. Miał lot strefy na wyższy pilotaż. Mógł latać na wysokościach od 30 metrów do 6 tysięcy. […] Dopiero potem pojawił się tam podchorąży Jacek…- mówił kpt. Maciej Mrozowicz (zastępca dowódcy 45. PLSZ- Babimost) w rozmowie z Grażyną Cudak, dla „Ziemi Gorzowskiej”, miesiąc po tragedii.

Dla 22- letniego Jacka Beyera, studenta III roku Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, był to 56. samodzielny lot. Na swoim koncie miał już 160 z 250. przelatanych godzin. Ale tylko 16 na „LIM-6”. Według „Ziemi Gorzowskiej”:

- Tego dnia była zgoda na loty na wysokości 500 metrów. Miał prawo wykonywać „wiraże”, nurkować z tysiąca do 200 metrów oraz robić „górki” i zakręty na wznoszeniu od 200 metrów.

Samolot Jacka Beyera rozbił się rankiem po godzinie 9.

– Najpierw zrobiło się cicho, a potem był ogromny huk - mówi nam mieszkanka Lewic, która pamięta tamten dzień. Samolot spikował w dół i z impetem uderzył w ziemie, rozbijając się na drodze, obok budynku starej gorzelni – budynek się zatrząsnął, a niektóre okna zostały wepchnięte do środka - wspomina.

Maszyna roztrzaskała się w drobny mak, pojawił się też ogień, części wraku z ogromną siłą rozprysły się na odległość prawie 100 m, uszkadzając m.in. budynek starej gorzelni. W wypadku została ranna 6-letnia dziewczynka, która przebywała wtedy w budynku gorzelni. Zgodnie z „Dziennikiem Polskim” dziecko - doznało poparzeń 1 i 2 stopnia na powierzchni ok. 10 proc. ciała. Na miejscu wypadku szybko znalazły się władze bezpieczeństwa i lekarze. Dziewczynka otoczona opieką medyczną wróciła szybko do zdrowia. Natomiast – mieszkańcom uszkodzonego budynku władze gminy zapewniły niezbędną pomoc. („Dziennik Polski”).

Komisja Ministerstwa Obrony Narodowej, która analizowała przyczyny katastrofy, poinformowała później, że Jacek Beyer popełnił błąd w technice pilotażu. Koledzy Beyera mówili potem Grażynie Cudak, że podczas latania, wiele wrażeń może oderwać uwagę od wskaźników – i ta sekunda zauroczenia czasem decyduje o locie - przyznał jeden z nich.

W 45. PLSZ-Babimost zdarzyły się dwa wypadki. Pierwszy w 1984 roku a drugi właśnie w 1989. Nie oznacza to, że nie dbano tam o bezpieczeństwo pilotów. Każdy samolot przed startem był trzykrotnie sprawdzany, a każdy pilot, nim po raz pierwszy wsiadł do nowej maszyny spędzał kilkanaście godzin na przyrządach treningowych. 45. PLSZ-Babimost miał na swoim koncie również Puchar Dowódcy Wojsk Lotniczych, za najwyższe osiągnięcia w zakresie bezpieczeństwa latania.

W tym roku minęło 30 lat od tragicznego zdarzenia. W wiosce po katastrofie nie ma już praktycznie śladu. Samoloty też już ucichły. Jedynie w miejscu wypadku postawiona została pamiątkowa tablica od kolegów z WOSL Dęblin. O porządek wokół niej dba już od 30 lat mieszkanka budynku starej gorzelni. Na miejscu można zobaczyć kwiaty i znicze. Nazwisko Beyera jest upamiętnione również na tablicy przy samolocie-pomniku, u zbiegu ul. Wolsztyńskiej i 1 Maja w Babimoście.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto