Gmina Międzychód - Rada Miejska Międzychodu nie zgodziła się na zmianę w planie przestrzennym w Gorzyniu. Będzie w tej sprawie referendum

Dziś odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej Międzychodu. Jej przedmiotem były dwie uchwały. Jedna dotyczyła zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego w Gorzyniu. Druga natomiast organizacji w gminie Międzychód referendum, które ma zobowiązać radę do przyjęcia proponowanych przez Burmistrza Krzysztofa Wolnego zmian. Przypomnijmy, że chodzi m.in. o zgodę na możliwości stworzenia w Gorzyniu przedsięwzięcia określanego w przepisach jako mogące „zawsze znacząco oddziaływać na środowisko” i zgodę na lokalizację w tym miejscu „zakładów o zwiększonym lub dużym ryzyku wystąpienia poważnych awarii”.

Tak zwana „uchwała gorzyńska” była już przedmiotem obrad radnych 3 grudnia 2020 roku. Wówczas rada podzieliła się głosami 7:7 i pod nieobecność radnego Włodzimierza Minge, nie uchwaliła zmian. Temat wrócił więc ponownie pod obrady. Tym razem rada znów podzieliła się głosami 7:7, czyli dokładnie tak samo jak przed miesiącem. Radni, którzy zagłosowali za uchwałą to: Piotr Ciesielski, Grzegorz Kurek, Zbigniew Pawlak, Wojciech Szychowiak, Artur Wylegała, Janusz Skorupa i Krzysztof Lamcha. Przeciw byli: Antoni Taczanowski, Dariusz Nowak, Karolina Wicenty, Adam Dobkowicz, Ryszard Sulej, Wojciech Mamet i Jacek Barkowski. Od głosu wstrzymał się Włodzimierz Minge, więc uchwała ponownie nie została przyjęta.

Zanim jednak doszło do rozstrzygnięcia, głos zabrał radny Janusz Skorupa.

- Kiedy rok temu zaczynaliśmy procedować te zmiany, był nie było pandemii i była dobra koniunktura. Teraz bardzo wiele się zmieniło i możliwe, że dziś podejmujemy historyczną decyzję, która zaważy na przyszłości całej gminy. Nie chciałbym, by za 10-15 młodzi ludzie wypominali mi, że przez moją decyzję z 2021 roku muszą z tej gminy wyjeżdżać. Jeśli ta uchwała nie zostanie przyjęta, to nie będzie inwestora, ludzie będą musieli dojeżdżać do pracy dziesiątki kilometrów, nie będzie wpływów do budżetu, ale nie będzie też czegoś ważniejszego. Stracimy wiarygodność jako gmina i my jako radni. Co powiemy inwestorowi? Taki mamy klimat? To niepoważne. W biznesie nie ma na to miejsca. Każdy następny inwestor zastanowi się nad inwestowaniem w gminie Międzychód dwa lub nawet trzy razy – podkreślał.

Chwilę później radni jednogłośnie zagłosowali za organizacją w tej sprawie referendum. Odbędzie się ono 7 marca. By było ważne, musi w nim wziąć udział 30 proc. mieszkańców gminy Międzychód. Jeśli tak się stanie i ponad połowa oddanych w referendum głosów będzie na „tak”, rada będzie musiała zagłosować za zmianami w planie. Jeśli ponad połowa głosów będzie na „nie”, będzie musiała zmiany odrzucić.

Z informacji, do których dotarliśmy wynika, że organizacja referendum w gminie będzie kosztowała ok. 30-40 tys. zł.

- Dziękuję tym, którzy przyszli na sesję i są za budową zakładu w Gorzyniu. Zaproście wasze rodziny i znajomych, by poparli nasze stanowisko. Pomożecie nam wówczas przegłosować tę uchwałę i zakład powstanie – podsumował radny Piotr Ciesielski.

- Jest mi przykro, że tak się stało po raz drugi. Rada nie potrafi podjąć decyzji. Nawet jakby było na nie, to byłby kierunek. Namawiam wszystkich, by 7 marca wzięli udział w referendum i albo damy zielone światło i pozwolimy by Międzychód poszedł o krok dalej, albo zaczniemy się jako gmina zwijać i trzeba wygasić światło. Szkoda, że mamy takich radnych, którzy dostali od państwa mandat. Ale za trzy lata są wybory i mam nadzieję, że będziecie państwo o tym pamiętać – dodał Krzysztof Wolny.

Obecny na sesji radny Sejmiku Województwa Wielkopolskiego Przemysław Ajchler ocenił, że to zła decyzja dla całego regionu.

- Skala upadłości związana z epidemią dopiero przed nami. Spadek wpływów do budżetu wojewódzkiego szacujemy na poziomie 300 mln zł. To będzie miało też przełożenie na gminy. Więc taka okazja, jak inwestowanie, może się nie powtórzyć. Nie można się zamykać na inwestorów, z góry zakładając złe intencje. Jeśli inwestor będzie truł środowisko, to są służby, które go po prostu zamkną. Nie chciałbym, by nasz region był kojarzony z konfliktem, a teraz tak się dzieje – stwierdził.

Głos zabrał także zastępca burmistrza gminy Międzychód Rafał Ciszewicz.

- To zły dzień demokracji w naszej gminie. Mówimy o rozwoju gospodarczym. Poświęciliśmy wiele miesięcy pracy na to, by stworzyć lepsze jutro. To lepsze jutro się oddala, bo nie wiem jak to zostanie odebrane w kręgu inwestorów. Walczymy o to, byśmy stali się centrum gospodarczym w tym regionie. I co pokazujemy? Że jesteśmy podzieleni? Szykujemy 117 ha kolejnych terenów inwestycyjnych pomiędzy Łowyniem a Głażewem. Jak do tego przekonać radnych? Na argumenty polityczne? Krzysztof Wolny mówił w wyborach, że chce rozwoju gospodarczego i dlatego go ludzie wybrali. Oby inwestorowi wystarczyło cierpliwości. Zastanówmy się czego chcemy, bo o turystyce to możemy sobie jedynie pomarzyć. My żyjemy z PIT-ów i podatków. Od 2017 roku, kiedy pojawiły się nowe firmy, nasze wpływy w budżecie wzrosły o 1 mln zł. Czy turystyka da ludziom chleb? – powiedział.

Dłużny burmistrzowi nie pozostał Przewodniczący Rady Miejskiej Międzychodu Dariusz Nowak.

- Nie mogę zgodzić się z tym, że to zły dzień demokracji. Rada jednogłośnie podjęła uchwałę o referendum, a czymże jest referendum jeśli nie najważniejszym aktem demokracji bezpośredniej? Jestem przekonany, że rozstrzygnięcie referendalne będzie wskazówką dla rady, do podejmowania dalszych decyzji w tej sprawie – zauważył.

- Jeśli tak ma być za każdy razem, to po co nam rada? Może trzeba podejść z wnioskiem z referendum o odwołanie rady i zmienić osoby, które blokują zmiany – odparł Krzysztof Wolny.

- Zgadza się. Za trzy lata będą wybory radnych. Ale za trzy lata będą też wybory burmistrza – uciął Dariusz Nowak.

Jak decyzję radnych odbiera Tomasz Hemmerling, prezes zarządu Grupy Polipol w Polsce, która kupiła grunty w Gorzyniu, gdzie chce wybudować fabrykę?

- Widzimy, że rada jest nam nieprzychylna. Liczyliśmy, że dojdzie do zmiany w planie. Przekażę to stanowisko moim szefom w Niemczech i oni podejmą decyzję, co robimy dalej. Ja takich deklaracji nie mogę składać. Oczekiwanie przez kolejne miesiące to kolejna zwłoka w naszych planach inwestycyjnych, więc może będziemy musieli rozważać inwestowanie w innych gminach, jak na przykład w Trzcielu – zaznaczył Tomasz Hemmerling.

- Jest mi wstyd za to. Liczę, że mieszkańcy wezmą udział w referendum i zobowiążą radę do dokonania zmian. Obawiam się jednak, czy firma tak długo wyczeka. Międzychód nie jest przecież jedyną gminą, gdzie można inwestować – podsumował Krzysztof Wolny.

Co na to międzychodzcy radni, którzy opowiadają się po różnych stronach sporu?

- Dobrze, że odbędzie się to referendum. Szkoda, że padły takie słowa, jak to, że jest to zły dzień dla naszej demokracji. Właśnie dobry, bo referendum to jej kwintesencja – uważa radny Wojciech Mamet, który głosował przeciw „uchwale gorzyńskiej”.

- To będzie pierwsze referendum w gminie Międzychód. To jest właśnie akt bezpośredniej demokracji. Jego wynik będzie dla rady wiążący – dodaje Dariusz Nowak, który także był przeciwko zmiano w planie przestrzennym.

Za zmianami w Gorzyniu głosował Piotr Ciesielski.

- Sytuacja gospodarcza Polski jest jaka jest. Państwo w coraz mniejszym stopniu finansuje swoje zadania, przerzucając je na samorządy. W samej tylko oświacie gmina Międzychód dokłada ogromne pieniądze. Niedawno gmina mogła przeznaczać 20 mln zł rocznie na inwestycje. Teraz tylko 8 mln zł. Trzeba więc szukać dochodów. Dobrze, że w tej sprawie jeszcze – oprócz radnych – będą się mogli wypowiedzieć mieszkańcy – mówi.

W podobnym tonie wypowiada się Artur Wylegała.

- Jestem tym głosowaniem zaskoczony. Sam na własnej skórze przekonałem się, jak to jest emigrować za pracą. Widzę, jak ludzie wcześnie rano stoją na przystankach, by wyjechać poza region do pracy. Smutny to widok. Wróciłem do Międzychodu, by zmienić coś dla kolejnych pokoleń, choć wiem, że nie są to łatwe decyzje – skomentował.

Jedynym radnym, który wstrzymał się od głosu był Włodzimierz Minge. Dlaczego?

- Nie głosowałem 3 grudnia, kiedy rada podzieliła się 7:7. Od tego czasu odbyłem wiele kuluarowych spotkań, które nie rozstrzygnęły tej decyzji. Zarówno burmistrz jak i klub radnych Razem i Odpowiedzialnie zarzucali sobie, że o wynikach głosowań decydowały względy polityczne, a nie mertoryczne. Kiedy więc burmistrz zaproponował uchwałę o referendum, to postanowiłem, że warto oddać głos ludziom. Tak naprawdę mój głos wstrzymujący „uchwałę gorzyńską” umożliwił organizację tego referendum, bo gdybym zagłosował przeciwko, nie byłoby takiej możliwości – skwitował.