Dom Ireny Wojciechowskiej we Wronkach pełen jest rodzinnego ciepła. Wraz z mężem w sposób szczególny celebrują wszystkie chwile spędzane z bliskimi, by później wspominać je z uśmiechem i wzruszeniem zarazem. Święta zawsze były jednak tym najbardziej wyjątkowym okresem w roku. W domu panował gwar - wesołe okrzyki wnucząt mieszały się z ożywionymi rozmowami gości, którzy zachwalali smak tradycyjnych, wielkanocnych potraw, jakie wyszły spod ręki gospodyni. Rok temu pani Irena wraz z rodziną obchodziła Wielkanoc aż przez 2 tygodnie, z radością witając na świecie najmłodszą wnuczkę i świętując wygraną walkę z chorobą. Teraz będzie jednak inaczej.
- Córka wraz z wnuczkami mieszka pod Krakowem, syn z narzeczoną w Poznaniu. Z uwagi na obowiązujące ograniczenia w przemieszczaniu się, ale i obawy związane z zagrożeniem epidemiologicznym, te święta spędzimy sami z mężem. Mimo to, nie rezygnuję z przygotowań, bo Wielkanocy przecież nikt nie odwołał – mówi z uśmiechem Irena Wojciechowska – Święta, to tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenia, o której nie wolno zapominać nawet w tak trudnej sytuacji – podkreśla.
W miniony weekend w jej domu pojawiły się bazie. Zerwała je nad Wartą przy okazji szybkich zakupów w mieście. Trzeba było przecież przygotować palemkę na Niedzielę Palmową. Przed domem zasadziła bratki. W jadalni czeka już rozstawiony stół.
- Lubię mieć wszystko wcześniej zaplanowane i przygotowane, więc stół faktycznie już czeka. Kiedy jednak ostatnio na niego spojrzałam, to stwierdziłam, że w dwójkę będzie nam przy nim jakoś pusto i chyba zjemy z mężem śniadanie wielkanocne w salonie, przy naszym mniejszym okrągłym stole. Postawimy na nim zdjęcia bliskich, by w pewien sposób byli z nami – opowiada pani Irena.
Z córką i synem pozostaje w stałym kontakcie. Każdego dnia dzwonią do siebie, mejlują, komunikują się za pośrednictwem mediów społecznościowych i… wysyłają mnóstwo zdjęć. W ten sposób wymieniają informacje na temat przygotowań do świąt.
- Zdjęcia, to takie komunikaty dotyczące tego, co już w domu zrobiliśmy, czy jakie dekoracje się w nim pojawiły – tłumaczy – Narzeczona syna ma drewnianego baranka, który bacznie przygląda się wszystkim przygotowaniom. Dla przykładu – obserwował jak młodzi posiali rzeżuchę. Ja z kolei mam 3 figurki baranków, które oglądają między innymi moje świąteczne ozdoby. Wysyłam zatem do dzieci zdjęcia z informacją, że dzisiaj moje baranki podziwiały nową dekorację na oknie – śmieje się pani Irena i dodaje, że w okresie rozłąki z bliskimi, takie zabawne komunikaty zacieśniają rodzinne więzi – Te zdjęcia, to niby banał, drobnostka, ale proszę mi wierzyć - podnoszą człowieka na duchu – podkreśla.
Ozdabianie domu na święta, to jedna z pasji pani Ireny. Uwielbia dekorować go i wzbogacać wystrój w figurki królików, baranków, ciekawe kompozycje florystyczne. Jak sama przyznaje – napawa ją to optymizmem.
- Zachowanie pewnej rutyny, czy raczej wykonywanie dziś tych samych czynności, co przed każdymi świętami, bardzo mnie uspokaja, choć wiem, że te święta spędzimy z mężem sami. Ale to prawda, że ukojenie od kłębiących się w głowie myśli dają zwykłe, domowe obowiązki. Dlatego też wróciłam do domowego ogródka. Zakopałam część trawnika i posiałam warzywa. Kiełkuje już rzodkiewka, sałata oraz słonecznik. Miałam ogromną satysfakcję, gdy opowiadałam o tym dzieciom - mówi z uśmiechem.
Przygotowania do świąt u państwa Wojciechowskich idą zatem pełną parą. Pani Irena wyciągnęła już nawet koszyk do święconki!
-Mimo wszystko nie wyobrażam sobie, aby tego elementu naszej tradycji mogło zabraknąć – mówi stanowczo – W koszyku z pewnością znajdzie się mały kawałek szyneczki, biała kiełbasa oraz jajka. Oczywiście będą też pisanki. Co prawda, przygotowywały je zawsze córka z wnuczką, zachwycając wszystkich swoimi artystycznymi zdolnościami, ale siłą rzeczy w tym roku to niemożliwe. Przygotuję zatem je sama. Poza tym w koszyku znajdzie się chlebek, babeczka, maślany baranek. Jak co roku udekoruję koszyk palemkami, bratkami i stokrotkami. Mam nadzieję, że w telewizji odbędzie się transmisja z jakiejś świątyni podczas, której kapłan udzieli nam błogosławieństwa i pobłogosławi również wielkanocne dania. To dla mnie bardzo ważne – móc choćby wirtualnie uczestniczyć we mszach świętych. Co tydzień w niedziele oglądam transmisje z nabożeństw. Zapalam wówczas świece, wyciszam się. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa - tłumaczy.
A cóż poza „święconym” znajdzie się na świątecznym stole? Pani Irena długo nie zastanawia się nad odpowiedzią.
- Przede wszystkim babka i żurek – zdradza – Przepis na tradycyjną babkę wyniosłam z rodzinnego domu. Przygotowuję ją już od 40 lat i jest to naprawdę wyjątkowy wypiek. To babka ucierana ręcznie kulą – tę czynność co roku wykonuje mój mąż. Jest to dość pracochłonne, ale babka w naszym domu pieczona jest tylko raz do roku, więc to już pewien rytuał. Oprócz babki i żurku na stole zagości również barszczyk oraz bigos, którym zajadamy się w każde święta. W ten sposób podtrzymujemy bardzo ważne dla nas tradycje kulinarne, które przypominają o przeszłości, cieple domu i tworzą wyjątkową atmosferę – przyznaje – Proszę sobie wyobrazić, że kiedy w ubiegłym roku zaproponowałam, że zamiast jakiegoś dania przygotuję bardziej „nowoczesną” potrawę, to wszyscy zaprotestowali! Córka stwierdziła wówczas, że to właśnie te tradycyjne smakołyki tworzą magię naszych świąt i że bez sałatki jarzynowej się nie obejdzie! - śmieje się – Teraz instruuję córkę, jak ma wykonać to, czy tamto danie. Co roku spędzaliśmy święta we Wronkach, więc nie musiała nic przygotowywać. Mam nadzieję, że uda jej się babka i żurek. A może wyjdą jeszcze lepsze niż moje? - pyta retorycznie.
W świąteczną niedzielę państwo Wojciechowscy zasiądą do wielkanocnego stołu, zadzwonią do dzieci i złożą im życzenia. Pani Irena zapowiada, że wykonają też wspólne zdjęcie, by zarazić tą atmosferą innych.
- Nie możemy się poddawać i nagle nie obchodzić świąt, bo trwa kwarantanna i należy zostać w domu. Uważam, że nawet osoby samotne powinny celebrować ten czas, bo to może nas uspokoić. Wszyscy powinniśmy być razem – przynajmniej „duchowo”. Dzięki temu damy radę przetrwać ten trudny okres – kwituje.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?