17 października minął rok od zatrzymania Jacka D. przez policję i osadzenia go w tymczasowym areszcie. Przypomnijmy, że mężczyzna miał w nocy z 22 na 23 września 2019 roku podpalić dom jednorodzinny w Kaplinie, w którym znajdowali się ludzie. Z relacji mieszkańców wsi wiemy, że miał podpalić meble oraz drzwi w korytarzu, które miał rzekomo zastawić butlami z gazem. Kiedy zareagowali sąsiedzi, którzy ugasili ogień i wezwali strażaków, Jacek D. zbiegł do Puszczy Noteckiej. I przepadł tam, jak kamień w wodę. Zorganizowano zakrojoną na szeroką skalę – niespotykaną dotąd w naszym regionie – obławę. 24 września szukało go nawet 140 policjantów. Wykorzystywano także policyjne psy patrolowo – tropiące i śmigłowiec. Przyjechali strażacy z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu, ze specjalistycznej grupy ratownictwa wodno – nurkowego, którzy przy użyciu sonarów przeszukiwali kilka puszczańskich akwenów wodnych. Zaangażowano także Straż Rybacką. 17 października do Puszczy Noteckiej przyjechali policjanci z Komendy Głównej Policji ze specjalistycznym sprzętem do poszukiwania zaginionych ludzi. Po anonimowym telefonie Jacka D. znaleziono w okolicach Jeziora Piaskowego pod Zatomiem Nowym. Był wycieńczony. Najpierw przeszedł badania, a potem złożył wyjaśnienia i trafił do tymczasowego aresztu.
Prokuratura postawiła Jackowi D. kilka zarzutów. W tym między innymi usiłowanie pozbawienia życia osób przebywających w domu jednorodzinnym w Kaplinie poprzez podpalenie budynku łatwopalną substancją, w wyniku czego doszło do uszkodzenia mienia, a także do uporczywego nękania i kierowania gróźb karalnych. Potem zarzut usiłowania pozbawienia życia zamieniono na narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Różnica polega na tym, że usiłowanie zabójstwa zagrożone jest karą od 8 lat więzienia do dożywotniego pozbawienia wolności, a narażenie na utratę zdrowia lub życia karą do 3 lat więzienia.
- W wyniku postępowania dowodowego w śledztwie doszło do zmiany kwalifikacji czynu na łagodniejszy, co skutkowało tym, że mój klient przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze, by uniknąć długotrwałego procesu sądowego. Przeprosił też wszystkich i podziękował tym, którzy go wspierają – tłumaczy adwokat Piotr Bogacz, obrońca Jacka D.
Pierwsza rozprawa sądowa nie zakończyła się jednak skazaniem oskarżonego. Dlaczego?
- Pierwotnie skierowano do sądu wniosek o orzeczenie wobec Jacka D. uzgodnionej z nim kary. Nie został on jednak uwzględniony przez sąd z powodu sprzeciwu pokrzywdzonej – wyjaśnia Katarzyna Ryżyńska-Banasiak, Prokurator Rejonowy w Szamotułach.
W październiku ruszył więc proces. Następna rozprawa planowana jest na 16 grudnia.
W zdarzenie cały czas nie dowierzają mieszkańcy regionu, sąsiedzi Jacka D. Twierdzą, że wszystko wynika z konfliktu rodzinnego. Przygotowali nawet oświadczenie popierające Jacka D. Podpisało je kilkaset osób.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?