18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Kupczyk potrafi zmienić zwykły kawałek drewna w dzieło sztuki

Anna Orzeł
Armat zrobionych przez Jerzego Kupczyka zliczyć się nie da. Na koncie ma też statki, zegary i smerfy.

Z pozoru zwykły kawałek drewna potrafi zamienić w coś niezwykłego. W ten sposób w zaciszu jego domowej piwnicy powstają statki, zegary, armaty, a nawet domowe meble i bajkowe smerfy. Przy tym jest niezwykle skromnym człowiekiem. Przez wiele lat sam nie wiedział o tym, jaki talent posiada. Teraz ujrzał światło dzienne. Poznajcie Jerzego Kupczyka z Sierakowa.
Rzeźbienie w drewnie z pewnością do łatwych czynności nie należy. Mało tego! By drewniany klocek zamienić w coś oryginalnego, trzeba poświęcić mu sporo czasu i mieć niemalże anielską cierpliwość. Jerzy Kupczyk te wszystkie cechy posiada. Swój talent odkrył jednak dopiero wtedy, kiedy przeszedł na emeryturę.
– Jako dziecko nie byłem uzdolniony artystycznie. Nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl, że gdzieś we mnie kryje się taki talent – opowiada pan Jerzy. – Z zawodu jestem mechanikiem. W dorosłym życiu poświęciłem się pracy zawodowej, no i oczywiście rodzinie. Przez dwadzieścia lat pracowałem jako frezer na obrabiarkach, byłem też szefem działu w sierakowskiej hucie. Od 13 lat jestem już na emeryturze – podkreśla.
To właśnie dzięki pracy przy takich urządzeniach, sierakowianin zdobył wiedzę, jak zbudować własną tokarkę, którą teraz wykorzystuje do rzeźbienia. – To bardzo ułatwia prace z drewnem – przyznaje.
Początkowo rzeźby spod rąk Jerzego Kupczyka wychodziły sporadycznie. Później coraz częściej.
– Żeby powstało coś ciekawego musi minąć kilka tygodni, a nawet miesięcy. Ja na swoją pasję poświęcam mniej więcej dwie godziny dziennie – przyznaje sierakowianin. – Wszystko, co chcę wykonać mam zaplanowane w głowie. Nie sugeruję się gotowymi projektami – zapewnia.
Jedynym odstępstwem od reguły był statek „Titanic”. Syn pana Jerzego poprosił ojca o zrobienie tego statku. Miał być to prezent dla kolegi, w setną rocznicę katastrofy. – Przy tak konkretnym zamówieniu, trzeba było posłużyć się pomocą – przyznaje Jerzy Kupczyk. Titanic, który wyszedł spod jego ręki zapiera dech w piersiach. Statek jest dopracowany w najdrobniejszych szczegółach.
Specjalnie dla swojej żony Ireny, która ma też duży udział w tych dziełach, stworzył miniaturę „Hotelu Irena”, w którym można znaleźć 64 jednocemtymetrowe krzesła, kwiatki na stołach, balustrady, schody, a w hotelowej wieży nawet zegar.
Najbardziej pracochłonny był jednak duży statek, który jest dumą pana Jerzego. – Pracowałem nad nim rok – wspomina rzeźbiarz. Każdą armatę, czy to z krótką lufą, czy z długą, czy też siatki, drabinki, kotwice z gwoździ, łódeczki z wiosłami niewiele większymi od zapałek, mieszkaniec Sierakowa zrobił sam.
Przez kilkanaście lat dłubania, piłowania, wycinania, obrabiania, w domu państwa Kupczyków nazbierało się sporo prac. W rodzinnej kolekcji jest mnóstwo ludzików ozdabiających ogród oraz taras; jest nawet orkiestra; jest żółw, który w swojej skorupie ma doniczkę z kwiatkiem a za nim siedzi ludzik i trzyma w rękach kwiat; jest duży, ciężki but ze sznurowadłami; są karmniki wyglądem przypominające bajkowe pałace. Jeden z karmników, stojący w ogrodzie, ma cztery osobne domki symbolizujące cztery pory roku, z zaznaczonymi datami rozpoczynania się tych okresów. Są ponadto domki dla królików, niektóre nawet piętrowe.
Ważną dekoracją ogrodu państwa Kupczyków są armaty, od początku do końca wykonane rękoma pana domu. Takich armat było więcej, ale zostały one podarowane rodzinie, zawsze z imieniem obdarowywanej osoby na lufie. Dla żony Ireny oczywiście też została stworzona taka armata.
Wejścia do domu mieszkańców Sierakowa pilnują bardzo duży smerf, papuga, a przy drzwiach wisi ogromny, drewniany klucz.
W domu Kupczykowie mieli zdobiący gościnny pokój, bardzo stary zegar, któremu brakowało kilka drobiazgów. Oczywiście zostały dorobione, a po pewnym czasie na podobieństwo został wykonany jeszcze jeden, bo w domu leżała tarcza zegara i coś trzeba było z nią zrobić.
Jest jeszcze wiele przedmiotów zrobionych przez pana Jerzego, które używane są przez domowników na co dzień. Są to pufy, szafka pod akwarium imitująca kominek, kielichy, wazony i inne przedmioty.
Mało kto wie, jaki talent ma sierakowianin, bo do tej pory się tym nie afiszował. O możliwościach pana Jerzego wiedziała tylko najbliższa rodzina i znajomi. Od kilku lat pan Jerzy sporo swoich prac wydaje, ale zawsze tylko najbliższym.
Jak widać na przykładzie tego pana, który przetrwał dużo ciężkich i bolesnych chwil w życiu, wystarczy zająć się czymś pożytecznym, nie myśleć o złych doświadczeniach i dzięki temu stworzyć wiele pięknych rzeczy.
Jerzy Kupczyk nie boi się, że gdy jego kiedyś zabraknie, to nie będzie miał kto odziedziczyć schedę. Tym zajmie się (a raczej już zaczął się uczyć od swojego mistrza) wnuk Szymon, który ma bardzo duży potencjał i niemniejsze zdolności od dziadka.
Pan Jerzy ma jeszcze wiele pomysłów, które chce zrealizować. W najbliższych miesiącach powstaną bardzo ważne dla niego dzieła. Póki co owiane są jednak tajemnicą. – Jak wykonam to, co zaplanowałem, to będzie można to pokazać na łamach gazety – zapowiada sierakowianin.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto