Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Groniec wystąpi w Centrum Animacji Kultury w Międzychodzie w najbliższą sobotę 23 listopada o godzinie 19

RED
Katarzyna Groniec wystąpi w Centrum Animacji Kultury w Międzychodzie w najbliższą sobotę 23 listopada o godzinie 19
Katarzyna Groniec wystąpi w Centrum Animacji Kultury w Międzychodzie w najbliższą sobotę 23 listopada o godzinie 19 Szymon Szcześniak
Rozmowa z Katarzyną Groniec, która została nominowana do Fryderyków 2019 za płytę „Ach!”. Artystka wystąpi w Międzychodzie w sobotę 23 listopada o godzinie 19.

Płyta "Ach!", której premiera odbyła się w 2018 roku na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu ma już rok, ale to krążek na który kazała Pani czekać fanom blisko trzy lata.
- Początkowo "Ach!" miało powstać w czasie kiedy powstawała moja poprzednia płyta "ZOO". Prace nad „Ach!-em” rozpoczęły się dawno, pierwszy tekst powstał 6 lat temu. Płyta miała być gotowa dużo wcześniej, ale w międzyczasie otrzymałam propozycję zaśpiewania koncertu z piosenkami Agnieszki Osieckiej, który przygotowałam i który po prostu tak odpalił, że graliśmy go przez trzy lata i w konsekwencji prace nad "Ach!" musiały zostały odłożone na później.

Słychać na niej mieszankę radości i melancholii?
- Taki rodzaj melancholii niedrapieżnej, nieostatecznej dodaje życiu uroku. Kiedy w ten sposób odbierasz świat, masz w sobie więcej czułości, więcej zrozumienia. I tak właśnie lubię żyć. Tak chcę żyć . „Ach!" jest najbardziej przestrzenną ze wszystkich płyt, które nagrałam. Bardzo spójna muzycznie, nastrojowa, a nawet powiedziałabym filmowa, szeroko brzmiąca płyta o cyklach życiowych, które zazwyczaj jednak kończą się dobrze, o równowadze i nadziei.

Na płycie jest 11 utworów, pierwszy raz dwa teksty w języku angielskim.
- Wymyślając melodię przyszły mi do głowy fragmenty po angielsku i w naturalny sposób zapisałam te piosenki po angielsku. Potem pomyślałam sobie, że to jest bez sensu.

Trafiły do kosza?
- Nie. Pomyślałam, że po prostu przetłumaczę je na język polski.

Tak się chyba nie da.
- No tak. Nie dało się. Chociaż bardzo się starałam, różnymi sposobami próbowałam zmieścić polskie słowa w miejscu tych bardzo prostych opowiadanek, poszerzać frazę, nie powiodło się. Prostota tych piosenek przełożona na język polski tylko im szkodziła. Zrejterowałam.

A zdarzyło się Pani popełnić błąd?
- Oczywiście. Popełniam błędy gramatyczne mówiąc po polsku. Zdążyło mi się też źle nagrać wiersz Leśmiana. Zaśpiewałam „niezawiły śmierci chłód” zamiast „niezawiłej śmierci chłód” i zmieniłam niechcący znaczenie całej frazy. Dla miłośników Leśmiana – ból. Dla mnie wstyd, że powiało amatorką. Mam uważnych słuchaczy. Podczas pisania tekstów angielskich, nagrywania płyty wspierały mnie osoby mówiące w tym języku biegle.

Wracając do Pani debiutu, zaczynała Pani pracę w zespołach, dziś właściwie tylko kariera solowa, czy tak jest lepiej?
- Długo pracowałam w teatrze Studio - Buffo. W 1997 roku wygrałam Przegląd Piosenki Aktorskiej i naturalnie dostawałam coraz więcej propozycji z zewnątrz. Z kolei w teatrze wymagano ode mnie, zresztą słusznie, bym traktowała pracę w nim jako moje główne miejsce zatrudnienia. Po tym wygranym konkursie, po ponagleniach, że powinnam nagrać płytę i zrobić to szybko, postanowiłam iść własną drogą. W 2000 roku ukazał się mój debiutancki krążek „Mężczyźni”, której producentem był Grzegorz Ciechowski. To wydarzenie definitywnie odcięło mnie od teatru. Po prostu ruszyłam w trasę ze swoimi piosenkami, wcześniej wydając płyty. „Ach!” jest dziesiątą z nich.

Czyli lubi pani zaryzykować…?
- Boję się, ale ja się boję co drugiej rzeczy, więc przywykłam ze strachem wchodzić w nowe przestrzenie. Inaczej się niczego nie nauczę. Nie jestem lekarzem, nikogo nie uśmiercę, najwyżej się ktoś obrazi. Odpowiadam dziś wyłącznie za siebie.

Co Panią dziś szczególnie irytuje w kulturze?
- Jej brak. I ogólne przyzwolenie na bezwysiłkową konsumpcję. I to, że w telewizorze nic nie ma do oglądania. I to, że jak widzę w księgarni napis “bestseller“ to na bank będą to zwierzenia pogodynki. I to, że żeby wstrząsnąć emocjami to trzeba albo kubła krwi albo reklamy z małym kotkiem. Nie akceptuję na przykład braku wyczulenia na przestrzeń publiczną. Co za tym idzie z coraz większym trudem znoszę na przykład nagie torsy w centrum miasta. Rzuca ci się to w oczy, że gdy tylko robi się gorąco to panom od razu wydaje się, że Apollo może im buty czyścić?

Moment spełnienia dla Katarzyny Groniec, to sprzedaż płyty, trasy koncertowej, czy może coś innego?
- Na słupki sprzedażowe bym się nie obraziła, gdyby okazały się wysokie. Zdarza się tak, że po każdej próbie znalezienia nowej przestrzeni, nowej dla siebie formy, nowych środków wyrazu, część osób odejdzie. Powiedzą, że nie chcą się ruszać ze swojego świata, a moja nowa płyta do tego świata już nie należy. Ktoś odejdzie, ktoś dołączy. Liczę się z tym. Ale dla mnie najistotniejsze są koncerty.

Co usłyszymy na koncercie, poza piosenkami z płyty „Ach!”.
- Głównie „ Ach” i kilka piosenek z „Mężczyzn”, ale już w nowych aranżacjach, także „Diabła” w tłumaczeniu Wojciecha Młynarskiego, „Trupa Joe” którego przetłumaczył Roman Kołakowski i jeden utwór z „Listów Julii”. Nie chcę by koncert był za długi. Godzina dwadzieścia to moim zdaniem czas idealny. Klimatyczne wizualizacje, piękne światło, czyli to wszystko, co pomaga wejść w muzyczną opowieść.

Koncert Katarzyny Groniec odbędzie się w Centrum Animacji Kultury w Międzychodzie w sobotę 23 listopada o godzinie 19. Bilety do nabycia w sekretariacie CAK.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto