Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Międzychód: „Nie żegnam się, mówię tylko do widzenia” - mówi odchodzący ze stanowiska oficer prasowy KPP

Jakub Czekała
Jakub Czekała
Przemysław Araszkiewicz po 11 latach pracy na stanowisku oficera prasowego, zmienia wydział.
Przemysław Araszkiewicz po 11 latach pracy na stanowisku oficera prasowego, zmienia wydział. KPP Międzychód
Rozmawiamy z aspirantem sztabowym Przemysławem Araszkiewiczem, policjantem z 26-letnim stażem, do niedawna oficerem prasowym KPP Międzychód.

Jak to się stało ze został Pan rzecznikiem, kiedy to było, jako kto Pan wówczas pracował i jakie były początki?
Początki były dla mnie wyzwaniem, zaskakujące. A zaczęło się tak, że po około rocznej nieobecności w służbie – wcześniej pracowałem w Wydziale Kryminalnym, komendant zaproponował mi objęci funkcji oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji. Na początku nie wiedziałem, z czym ta funkcja jest związana. W arkana tej służby wprowadzała mnie poprzednia oficer prasowa – Kasia Wojewoda, następnie już uczyłem się sam, korzystając również ze szkoleń w tym zakresie, bo to wbrew pozorom nie jest takie proste zadanie. Uczyłem się na własnych błędach – bo wiadomo, że i takie się zdarzały. I tak, przez lata, cały czas się doszkalając dobrnęliśmy do dnia dzisiejszego.

Można pomyśleć, że Międzychód, to nie Poznań i jest tutaj raczej spokojnie – jeśli chodzi o wydarzenia, co przekłada się na aktywność oficera prasowego…
Nie jest to zgodne z prawdą. Oczywiście nie możemy się porównywać do Poznania, czy Gorzowa. U nas także przestępstwa, czy wykroczenia cały czas się zdarzają, a my się musimy nimi zająć. Jeżeli jest to temat ciekawy, czy można z niego wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość, to wówczas takie informacje starałem się przekazać społeczeństwu. Także informacyjnie – by wiedzieli, jakie zagrożenia na terenie naszego powiatu występują.

Czy pamięta Pan jakieś charakterystyczne zdarzenia, zaskakujące, czy nietypowe dla Pana pracy, służby?
Każda sytuacja, każde wydarzenie, którym się zajmowałem było inne. Jedno mniej ciekawe, drugie bardziej ciekawe. Dla mnie, jako oficera prasowego, gdzie musiałem się naprawdę sprawdzić, to była sprawa zabójstwa z Prusimia. Wówczas byłem na stanowisku od niedawna, a tu już tak duża sprawa. Telefony od dziennikarzy z całej Polski, praktycznie cały czas. Była to ogólnopolska sprawa. (Wówczas 38-letnia kobieta została zamordowana przez męża – przyp.red.). To wydarzenie było takim moich chrztem bojowym. Drugie, które równie mocno interweniowało ogólnopolskie media, to sprawa sprzed roku – mężczyzna, który podpalił dom i wiele dni ukrywał się w puszczy. Gdy go zatrzymaliśmy, to wszystkie media zwróciły się do mnie o komentarz. Jednego dnia przez kilka godzin byłem wyłączony z życia, zajmowałem się tylko tym zdarzeniem.

Zapytam jeszcze o Facebooka KPP Międzychód, bo Pana komunikaty bywały nieraz dość humorystycznie napisane, czym zwracały uwagę nie tylko mieszkańców, ale i ogólnopolskich telewizji. Skąd pomysł na tego typu przekaz.
Dla mnie najtrudniejszą na początku pracy rzecznika była zmiana dotychczasowego języka. Wcześniej, jako policjant kryminalny posługiwałem się językiem czysto kodeksowym, czysto prawniczym. A tutaj od razu musiałem się przestawić – nauczyć się języka potocznego, języka, który będzie zrozumiały dla ogółu społeczeństwa, a nie tylko ludzi z mojej branży. A taka forma? Duży wpływ miała na to moja żona, czytając moje informacje pytała mi się o co ci chodzi, to był dla mnie sygnał, że pisałem zbyt urzędowo. I tak się zaczęło. Wiadomo, jak sytuacja była poważna, to tą powagę zachowywałem. Gdy jednak tematy były spokojniejsze, mniej dramatyczne, to szczególnie na Facebooku pozwalałem sobie na nieco swobodniejszy przekaz – wiadomo jednak, że z dystansem, by nikogo nie obrazić. Chciałem przez to pokazywać, że policjanci to też są ludzie, też mają swoje problemy i rozterki, że nie są to sztywni urzędnicy, że też mają uczucia. I to chyba procentowało, bo zwykle miałem pozytywne reakcje. Nikt nigdy nie wysłał wiadomości z pretensjami. Starałem się po partnersku traktować społeczeństwo. A reakcje – lajki, uśmiechy, serduszka, a przede wszystkim zasięgi naszych postów pokazywały, że taka forma jest dobra.

Skąd decyzja o zmianie w służbie?
Przychodzi czas na zmiany. Jest tak w każdej pracy. Oficjalnie od 1 grudnia przeszedłem na stanowisko dyżurnego jednostki policji w Międzychodzie. Sposobność pojawiła się teraz, choć planowana była od pewnego czasu. Co do nowego oficera prasowego, to póki komendant nie wyznaczy nowej osoby, to ja nadal będę dzielił zadania rzecznika z zadaniami dyżurnego. A potem, nadal będę dla mieszkańców – jednak w nieco innej formie. Dlatego nie żegnam się, mówię po prostu do widzenia.

Co dała Panu ta praca?
To stanowisko pomogło mi w życiu, głównie w nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich. Pozwoliła mi się bardziej ośmielić. Przez 11 lat byłem twarzą międzychodzkiej komendy, bo to oficer prasowy poza komendantem oczywiście reprezentuje jednostkę, pojawia się m.in. przed kamerami, odpowiada na pytania. Przez lata to procentowało. Wyrabiałem sobie kontakty z dziennikarzami, czułem się w tym środowisku coraz swobodniej, znikał stres. Teraz dzięki temu doświadczeniu szybciej nawiązuje kontakty z ludźmi, także w życiu prywatnym.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto