Przedstawiciele wojska, którzy w ubiegłym tygodniu przyjechali do Międzychodu, okazali się niepotrzebni. Do normalnego życia powoli wraca Zatom Nowy i przysiółek Jenatowo. W Międzychodzie strażacy z miejscowej OSP cały czas walczą, by woda nie zalała ulicy Sokoła.
- We wtorek (25 stycznia) Warta na wodowskazie w Sierakowie osiągnęła 571 cm. Stan wody się więc ustabilizował i powoli powinien opadać - mówi Marian Lechowicz z miejskiego magistratu. - Cały czas jest trudno, ale nie dramatycznie. Zmagamy się z dużymi podtopieniami w Kłosowicach, Chorzępowie i Tucholi. Dla mieszkańców zagrożenia jednak nie ma - podkreśla.
Uspokaja także Waldemar Kęsy, inspektor obrony cywilnej w Urzędzie Miasta i Gminy w Międzychodzie: - Warta ma obecnie 556 cm (25 stycznia). Jej poziom się ustabilizował. Woda będzie jednak opadała powoli. Jak opadnie poniżej poziomu Jeziora Kuchennego, to dopiero wtedy przestanie przybierać jezioro. Do tego czasu będziemy pompować wodę, by bronić przed zalaniem ulicę Sokoła, gdzie strażacy ułożyli kolejne worki z piaskiem - dodaje. Przypomnijmy, że tam istnieje groźba, że jeśli woda zaleje kanalizację sanitarną, to znajdzie się też w pobliskich blokach mieszkalnych. Zaleje wówczas piwnice i 60 rodzin możne znaleźć się bez ogrzewania.
- Prawie całą sobotę (22 stycznia) 20 strażaków ochotników z Łowynia, Mokrzca, Radgoszczy i Międzychodu układało wał worków z piaskiem na ul. Sokoła. Razem 2,5 tysiąca sztuk. Pompujemy też wodę zalewającą ulicę i tak samo na Zaułku Rzecznym - mówi Radosław Gałężewski z OSP Międzychód.
Do życia wraca Zatom Nowy i Jenatowo, które ucierpiały najbardziej przy ostatnich wylewach. - Walczymy z drogą do Jenatowa, bo woda ją rozerwała. Każdego dnia wozimy 30 ton kamieni, by ją umocnić. Póki tego nie skończymy, mieszkańcy muszą korzystać z łodzi - mówi sołtys Zatomia Nowego, Roman Rabcewicz. - Woda wykrzywiła też jeden słup przy promie. Musimy go także naprawić. Przejezdna jest już droga wojewódzka nr 198 Radgoszcz - Sieraków - dodaje.
Kierownik Nadzoru Wodnego w Międzychodzie Marek Radlik podkreśla jednak, że to nie koniec "wysokiej Warty" w regionie. - Międzychód ma to szczęście, że woda ma się gdzie rozlewać, bo ma naturalne rozlewiska. Dzięki temu nagła fala wody nie narobiła szkód w mieście. Ta zaleta jednak teraz sprawi, że woda będzie bardzo długo "schodziła" z zalanych pól. Trudno oszacować ile może to potrwać, bo na to wpływ ma wiele czynników, np. pogoda. Oby nie było już wielkich mrozów, by rzeka znów nie została skuta lodem. Wówczas znów istniałaby groźba powtórki scenariusza sprzed tygodnia - kwituje.
Czytaj także:
Międzychód, Sieraków - Dwa zatory na Warcie
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?