Epidemia koronawirusa wcale nie musi kojarzyć się tylko i wyłącznie z negatywnymi wiadomościami. Wiedzą o tym najlepiej Panie Iza, Magda, Magda i Agnieszka. Nie mogły odwiedzić w międzychodzkim szpitalu swojej koleżanki Hanny Przybył, która 12 maja rodziła Maję, więc… pod szpitalem wywiesiły transparent. „My psiapsiółki Twoje mocno Cię kochamy i na narodziny Majeczki czekamy” - napisały na płótnie i zawiesiły je na budynku pobliskiego marketu Intermarche. Dlaczego tam? Otóż z okna międzychodzkiej porodówki idealnie widać market, a poza tym wszystkie panie łączy to, że razem pracują właśnie w Intermarche.
- Wszystko zaczęło się w Intermarche. Poznałyśmy się przez pracę i dziś jesteśmy naprawdę bardzo zżyte. Nasze relacje można by opisać filmem „Lejdis” albo serialem „Przyjaciółki”, czyli potrafimy się i pokłócić i być szczęśliwe. Ale jeśli jednej z nas dzieje się krzywda, to reszta rzuca wszystko i jedzie z pomocą – opowiada Hanna Przybył z Muchocina, mama Mai.
- Mamy bardzo różne charaktery, ale jedna za drugą w ogień pójdzie i wiemy o sobie dosłownie wszystko – przyznają z kolei panie Agnieszka, Iza, Magda i Magda.
Toteż nic dziwnego, że koleżanki wiedziały, jak długo Pani Hania starała się z mężem Tomaszem o to, by urodziło im się dziecko.
- Kiedy koleżanki dowiedziały się, że jestem w ciąży, to cały czas mnie wspierały. Wcześniej także kibicowały, bo mam 38 lat i Maja to nasze pierwsze dziecko – opowiada Hanna Przybył
.
Na początku maja Pani Hania trafiła na oddział ginekologiczno – położniczo – neanatologiczny międzychodzkiej lecznicy, gdzie na świat przyszła wyczekiwana Maja.
- A, że przypadło to akurat na czas epidemii koronawirusa i cały szpital jest zamknięty dla zwiedzających, to musiałyśmy wymyślić coś innego. Najpierw więc, zanim Hania trafiła do szpitala, to wszystkie zjeżdżałyśmy się pod płot jej domu. Już tam powiesiłyśmy transparent. Później także pod szpitalem, by Hania wiedziała, że jesteśmy z nią – opowiadają koleżanki. - Z resztą jak się rodzi ósmy cud świata, to trzeba działać – śmieją się.
Maja urodziła się 12 maja o godzinie 3:25 nad ranem. Czuje się doskonale i jest już z rodzicami w rodzinnym domu w Muchocinie. Waży 3890 g i mierzy 56 cm.
- Coś niesamowitego. W Mai są wszyscy zakochani, a już w szczególności tata. Maja to w końcu córeczka tatusia. No a koleżanki są naprawdę pozytywnymi wariatkami. Cieszę się, że mam wokół siebie ludzi, na których zawsze można liczyć. W Intermarche pracuję już od 10 lat więc dziś się śmiejemy, że Maja to tak naprawdę dziecko całej załogi i szefostwa, bo wszyscy bardzo mnie wspierali. A nerwów trochę było, bo Maja urodziła się prawie dwa tygodnie po terminie, więc kilkanaście dni w szpitalu bez rodziny i bliskich nie było łatwo przetrwać. Kiedy zobaczyłam ten baner to bardzo się wzruszyłam i naprawdę mi to pomagało. Kiedy maja przyszła na świat to w pierwszej kolejności zadzwoniłam do męża, a zaraz potem do koleżanek. Kiedyś razem opowiemy jej, jak to było, kiedy się rodziła – uśmiecha się mama Mai.
Przyjaciółki tymczasem czekają na koniec epidemii.
- Już mamy podzielone, która co będzie robiła. Jedna będzie zabierała Maję do lasu i pokaże przyrodę, druga będzie zabierać na lody, trzecia na karuzelę, a czwarta na rejsy statkiem po morzu. Mamusia z kolei będzie jeździć z dzieckiem do lekarza jeśli będzie trzeba, bo Maja z nami musi mieć tylko dobre wspomnienia, a nie igły i białe kitle – zaznaczają.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?