Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie tylko o Józefie Tusku

Wiktor Przybielski, Biskupiec-Reszel
Listy do redakcji Cykl reportaży Barbary Szczepuły, publikowany pod wspólnym tytułem "Józef Tusk i inni" wywołał olbrzymie zainteresowanie. Okazuje się, że wojenna przeszłość i wybory, przed jakimi stawali ...

Listy do redakcji

Cykl reportaży Barbary Szczepuły, publikowany pod wspólnym tytułem "Józef Tusk i inni" wywołał olbrzymie zainteresowanie. Okazuje się, że wojenna przeszłość i wybory, przed jakimi stawali Pomorzanie, nadal wywołuje ból i emocje. Świadczy o tym wielka liczba listów, jakie przychodzą do naszej redakcji. W każdym - rodzinna historia, bolesne najczęściej wspomnienia, teraz dopiero przywoływane w rozmowach. Wiemy, że przynajmniej część tych listów to dla niektórych pierwsza w życiu próba zmierzenia się z przeszłością.
Dzisiaj publikujemy kolejne ze wspomnień, przysyłanych do redakcji "Dziennika Bałtyckiego".
Praca przymusowa
W 1939 roku miałem 10 lat i mieszkałem z rodzicami i dwoma braćmi w Gnieźnie. Ojciec pracował na kolei jako maszynista, matka prowadziła dom. Siostra matki Stanisława wyszła za mąż za Niemca, a brat ojca nie wrócił po pierwszej wojnie do Polski. Został w Niemczech i zmienił nazwisko na niemieckie. Gdy odwiedził swojego ojca, a mojego dziadka Franciszka w 1940 roku, dziadek wyprosił go z domu.
Hitlerowcy znając historię rodziny, ze zdwojoną energią namawiali moich rodziców do podpisania niemieckiej listy narodowościowej. Oboje kategorycznie odmówili i do końca wojny jej nie podpisali. Gnębiono nas wszystkich w różny sposób, a przede wszystkim ciężką, przymusową pracą. Najstarszy brat pracował w młynie, gdzie ciężko zachorował. Drugi brat pracował w gospodarstwie rolnym. Pracowali oczywiście przede wszystkim rodzice.
Ja chodziłem do niemieckiej szkoły i nauczycielka często porównywała mnie i inne polskie dzieci do zwierząt.
Zimą, na przełomie 1940 i 1941 roku ojciec przyprowadził do domu małą dziewczynkę. Przekazał ją ojcu jej dziadek, który wyskoczył z transportu kolejowego stojącego na bocznicy. Błagał, by ją ratował i zawiózł do rodziny do Warszawy. Mała Salomea była u nas przez jakiś czas, bo ojciec zwrócił się do znajomego z AK, by pomógł wyrobić małej dokumenty. Po miesiącu załatwiono dokumenty i dostarczono ją do Warszawy.
W maju 1941 roku skończyłem szkołę i zostałem skierowany do pracy na roli u niemieckiego gospodarza. Pamiętam płacz matki, która żegnała najmłodszego syna. Miałem 13 lat. Pracowałem od rana do nocy. Zakwaterowany byłem wraz z innym polskim chłopcem w stajni. Jeszcze teraz czasem w nocy budzę się i słyszę stuk końskich kopyt. Potem przeniesiono mnie do innego gospodarza, a w grudniu 1943 roku do fabryki wirówek w Gnieźnie.
Gdy w styczniu 1945 wkroczyła do Gniezna Armia Czerwona, ot, tak sobie pociskiem burzącym strącono wieże katedry. Katedra płonęła niemal przez tydzień i "płakała" miedzianymi łzami topiącego się dachu. (.)
Matka ze strachu przed Rosjanami spaliła wszystkie książki pracy całej rodziny i dlatego nie uznano mnie do uprawnionego do uzyskania odzszkodowania z tytułu poniesionych strat. Również pozostali członkowie mojej rodziny nie uzyskali odszkodowania. (.)
Męża ciotki Stanisławy, nauczyciela, zastrzelili żołnierze sowieccy, gdy wracał z Piły do domu. Złożył tam dokumenty potrzebne na wyjazd do Niemiec.
Wydaje mi się, że sprawą podpisywania i nie podpisywania niemieckiej listy narodowościowej w Wielkopolsce, na Śląsku i na Pomorzu powinien zająć się jakiś niezależny instytut naukowo-badawczy. Zdaję sobie sprawę z tragicznych losów ludzi tam mieszkających, ale nie można stawiać znaku równości między tymi, którzy podpisali listę i tymi, którzy jej nie podpisali.
Leonard N., Oliwa
Rodzina z Kociewia
Mój ojciec, wielki patriota, Wiktor Przybielski ze Starogardu, walczył w bitwie nad Bzurą i tam dostał się do niewoli niemieckiej. Zwolniony w związku ze śmiercią swojego ojca w październiku 1940 wrócił do Starogardu. W 1942 roku wcielony do Wehrmachtu. Przebieg służby: Gołdap, Witebsk, Wielkie Łuki, Prusy Wschodnie, Eifel nad Renem.
Trzykrotnie ranny. W szyję, w ramię i udo.
Wraca w listopadzie 1945 roku.
Nigdy ze mną na te tematy nie rozmawiał. Czuł się Polakiem i był Polakiem.
Z całego rodu Przybielskich, oprócz ojca do Wehrmachtu wcielono jeszcze dwu mężczyzn. (...)
A inni członkowie rodziny?
Franciszek - rozstrzelany w Lesie Szpęgawskim.
Emil - rozstrzelany w Skarszewach.
Żona Emila przebywała w obozie koncentracyjnym Gross-Rosen i Stutthofie.
Syn Emila, Roman - w Stutthofie do końca (uciekł z marszu śmierci).
Syn Emila Norbert męczony i torturowany przez gestapo w Gdańsku, zmarł w 1945 roku.
Franciszek, wywieziony na roboty do Niemiec zginął w 1945 w Berlinie. Grzegorz, wywieziony w głąb ZSRR (Kostopol, Dniepropietrowsk).
Edmund, polski żołnierz, 3 września 1939 dostaje się do niemieckiej niewoli, następnie obóz koncentracyjny Dachau. Tam poddawany pseudoeksperymentom lekarskim.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto