Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orzeł Łowyń - Nałęcz Ostroróg 4:4, czyli jak stracić trzy gole w dziesięć minut? [GALERIA]

Leszek Furmann
Orzeł Łowyń na dziesięć minut przed końcem spotkania z Nałęczem Ostroróg miał trzy punkty w kieszeni. Niestety, coś sprawiło, że zgubił je w ostatnich sekundach...

Orzeł Łowyń mógł dopisać do swojego dorobku kolejne trzy punkty. Niestety, w końcówce gospodarze zachowali się fatalnie, tracąc aż trzy bramki w zaledwie dziesięć minut.

Pierwsza połowa
Początek sobotniego meczu wyglądał niemrawo. Żaden z zespołów nie był w stanie opanować placu gry i stworzyć choćby jednej konstruktywnej akcji. Sytuacja ta zmieniła się dopiero w 29. minucie, kiedy po stałym fragmencie gry gospodarze wyszli na prowadzenie. Arkadiusz Grzelak uderzył głową w słupek, ale w polu bramkowym najlepiej zachował się Marek Wylegała, który z bliska wepchnął piłkę do siatki. Nałęcz odpowiedział bardzo szybko. Już w 38. minucie po długiej wrzutce z własnej połowy główkujący pomocnik gości zaskoczył Łukasza Kustera. Pierwsza połowa zakończyła się dość sprawiedliwym remisem 1:1.

Druga połowa
W drugiej odsłonie na boisku działo się o wiele więcej. W 56. minucie długie prostopadłe podanie dotarło do Radosława Michalewskiego, który z zimną krwią pokonał bramkarza gości. Podrażnieni straconym golem piłkarze z Ostroroga szybko chcieli wrócić do gry, ale dwukrotnie w groźnych sytuacjach skórę gospodarzom ratował golkiper. Z biegiem czasu Orzeł wreszcie zaczął grać tak, jak przystało na zespół z czołówki. Owocem tego były kolejne dwie bramki. W 69. minucie Adam Kreczmer znakomitym podaniem uruchomił Radosława Michalewskiego, który trafił do siatki po raz drugi i zrobiło się 3:1. Chwilę później ten sam zawodnik w podobnej sytuacji skompletował hattricka. Gospodarze narzucili rywalom swój styl gry i wydawało się, że spokojnie dowiozą korzystny wynik do końca. Niestety, piłkarze z Łowynia chyba za szybko uwierzyli w to, że mecz sam się wygra. W 83. minucie goście zdobyli bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego i zrobiło się 4:2. Jak się później okazało, był to przełomowy moment spotkania. Podbudowani zdobytą bramką zawodnicy Nałęcza ruszyli do przodu i już w doliczonym czasie gry, po składnej zespołowej akcji, zdobyli gola kontaktowego. Zrobiło się strasznie nerwowo. Orzeł wznowił od środka, stracił piłkę i... nagle niemożliwe stało się faktem. Piłkarze Arkadiusza Frąka stali jak wryci i obserwowali, jak goście doprowadzają do wyrównania. Po ostatnim gwizdku zawodnicy z Łowynia patrzyli na siebie z niedowierzaniem. Mecz zakończył się remisem 4:4.

Roztrwonienie trzybramkowej przewagi w dziesięć minut to nie lada wyczyn... Gospodarzom zdecydowanie zabrakło spokoju i opanowania, w końcówce puściły nerwy, nikt nie był w stanie poukładać gry, a naładowani pozytywnymi emocjami goście poszli jak po swoje i doprowadzili do remisu. Błędy pojawiły się już w środkowej strefie, a ich kulminacja miała miejsce w defensywie. Winą za stracone bramki można także po części obarczać bramkarza gospodarzy. Oby Orzeł wyciągnął wnioski z tej sytuacji.

Sytuacja w tabeli
Orzeł Łowyń plasuje się na czwartym miejscu w tabeli i traci do liderującej dwójki trzy punkty. Warto jednak zaznaczyć, że piłkarze Arkadiusza Frąka są jedynym zespołem z czołówki, który nie odbył jeszcze regulaminowej pauzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto