Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podróż na Marsa to dla Mikołaja plan na przyszłość

Iwona Paroń
Podróż na Marsa to dla Mikołaja plan przyszłość
Podróż na Marsa to dla Mikołaja plan przyszłość
Podróż na Marsa to plan na przyszłość dla Mikołaja Zielińskiego z Poznania. Podzielił się jego szczegółami z słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Międzychodzie.

Kim jest Mikołaj Zieliński i dlaczego zdecydował się aplikować do projektu „Mars One”?
Zawsze poszukiwałem przygód. Nawet kiedy nie byłem w stanie w nich uczestniczyć. Zaczynałem od książek przygodowych, które czytałem jako dziecko. Później, będąc pod ich wrażeniem, realizowałem swoje pomysły na przygodę: wejście na Mont Blanc, czy zimowy spływ kajakowy, wyprawa rowerem przez najwyżej położoną drogę w Himalajach. Apetyt na przygodę nieustannie rósł i poszukiwałem kolejnych wyzwań. W tym samym czasie zafascynowałem się naukami przyrodniczo-ścisłymi i zacząłem szukać sposobu na połączenie nauki z przygodą. Nie zrealizowałem jeszcze tego marzenia, ale wydaje mi się, że jestem na najlepszej drodze do tego celu.

Mieszka i pracuje Pan w Dubaju. Skąd taki wybór?
Zawodowo jestem programistą, więc znalezienie pracy jest stosunkowo łatwe. Przed przeprowadzką do Dubaju sporo podróżowałem, ale nawet po tych dłuższych, trwających miesiąc i więcej, wyprawach czułem niedosyt. Zdałem sobie sprawę, że aby poznać miejsca które odwiedzam w takim stopniu, jaki by mnie satysfakcjonował, muszę w nich po prostu zamieszkać. Wypadło na Dubaj, bo tam otrzymałem korzystną ofertę pracy. Jednak już w trakcie przeprowadzki, wiedziałem, że to tylko na kilka lat, po których wybiorę się do innego ciekawego kraju.

Być może będzie to nawet inna ciekawa planeta. Jak dowiedział się Pan o projekcie i jakie były Pana oczekiwania?
O projekcie „Mars One” dowiedziałem się od kolegi z pracy. Przyznał, że nie spodziewał się, że postanowię się zgłosić. Kiedy powiedziałem mu o moim zamiarze, przestraszył się - tak jakbym miał lecieć na Marsa następnego dnia. Przeczytałem i obejrzałem wszystko, co znalazłem w Internecie na temat Mars One. Chciałem być pewien, że dobrze zrozumiałem kryteria selekcji. Byłem przekonany, że mam te cechy charakteru, których poszukują organizatorzy misji. Nie byłem jednak pewien, czy uda mi się ich o tym przekonać. Przejście przez każdy etap kwalifikacji było dla mnie zaskoczeniem. Teraz już został tylko finał. Będę musiał pokazać, że mogę być wartościowym członkiem zespołu, że potrafię błyskawicznie przyswajać duże ilości informacji i z ich wykorzystaniem rozwiązywać najprzeróżniejsze problemy w każdej, nawet najbardziej stresującej sytuacji.

Przeszedł Pan już weryfikację, kiedy z 200 tys. osób wybrano tysiąc, potem 700, a teraz jest Pan w setce. Miał Pan w tym czasie chwile zwątpienia?
Od chwili kiedy zdecydowałem się uczestniczyć w tym projekcie, czyli już prawie trzy lata temu, każdego dnia myślę, co i jak zrobić by przejść szczęśliwie przez tę weryfikację. Nie zdarzyło się ani razu żeby naszły mnie jakieś wątpliwości. Skupiam swe myśli na tym, co mnie zbliża do celu, a nie na przeszkodach. Wierzę, że to przedsięwzięcie ma sens i warto poświęcić mu swój czas i energię. Od 3 lat ani razu nie zwątpiłem i myślę, że jeśli uda mi się zakwalifikować do projektu, przez kolejne 10 lat nie przyjdzie taka chwila. Wszystko się może zdarzyć, ale myślę, że dotrwam szczęśliwie. Nastawiam się pozytywnie

Co jest najważniejszym argumentem, który zaważył na Pana decyzji?
Najbardziej motywuje mnie możliwość odkrycia na Marsie życia. Mamy co raz więcej dowodów na to, że Mars był kiedyś planetą bardzo podobną do Ziemi. Miał gęstą atmosferę, w której krążyła woda. Na zdjęciach satelitarnych Marsa rozpoznajemy formy terenu ukształtowane przez jeziora, rzeki i lodowce. Dziś tej wody jest bardzo mało, ale kilka miliardów lat temu prawie połowę powierzchni planety mógł pokrywać ocean. W tym czasie, w bardzo podobnych warunkach, na naszej planecie rozwinęło się życie. Jeśli zdarzyło się to raz na Ziemi, mogło przecież też zdarzyć się na Marsie. Odnalezienie skamieniałości potwierdzających to domniemanie, albo odkrycie choćby najprostszych form życia, które przetrwało do dzisiaj, będzie miało doniosłe znacznie dla nauki. Niektóre problemy filozoficzne uzyskają zupełnie nowy wymiar.

Czyli decyduje się Pan poświęcić życie dla odkrycia życia na innej planecie?
„Poświęcić życie”, kiedy mowa o misji na Marsa, kojarzy mi się z utratą życia w skutek jakiejś katastrofy. Tego nie zamierzam. Zamierzam natomiast zrobić coś pożytecznego. Spędzić resztę życia na badaniach i poszukiwaniach. To dla mnie niezwykle ekscytująca perspektywa. Mógłbym dostarczać naukowcom na Ziemi materiały do badań, pod ich dyktando przeprowadzać eksperymenty na Marsie i w jakimś stopniu przyczynić się do przełomu jaki szykują nam odkrycia, których jestem niemal pewien.

To życie zawodowe. Co z prywatnym?
Nie oddzielam życia zawodowego od prywatnego, bo nauka to moja pasja. Odkrywanie Marsa będzie tak fascynujące, że wystarczy mi to aby być szczęśliwym.

Wierzy Pan, że odnajdziecie tam życie?
Tego oczywiście nie wiem. Mogę mieć nadzieję. Jednak, nawet jeśli nie znajdziemy tam życia, choć będzie tam wszystko, co było potrzebne by ono wyewoluowało, to ten fakt także będzie bardzo ważny. Okaże się wówczas, że są inne czynniki niezbędne by pojawiło się życie, których dotąd nie braliśmy pod uwagę albo, że życie to coś niezwykle unikatowego i zdarzyło się tylko raz - na Ziemi.

Mówi Pan, że to przełom dla nauki, niezwykła przygoda dla Pana. Co z bliskimi, czy to nie egoistyczne?
Być może myślę trochę egoistycznie, ale przecież na wszystkich wynalazkach i odkryciach z tą misją związanych skorzysta wielu ludzi. Jeśli natomiast chodzi o rodzinę, to i tak na co dzień dzieli nas ogromny.#W ramach projektu każdy z uczestników będzie musiał przyswoić wiedzę z kilku dziedzin. Jaki będzie klucz przydziału?#Nikt z nas nigdy nie próbował się nauczyć tak wiele i to z tak różnych dziedzin. Nie wiemy na jakich ludzi trafimy w swoich zespołach. Kto będzie się szybciej uczył, od kogo i kto będzie najmocniejszy w jakiej dziedzinie. To wszystko okaże się, kiedy już zaczniemy razem działać i przygotowywać się do różnych egzaminów i misji symulacyjnych. Dobre jest to, że wszystkie problemy będziemy zawsze rozwiązywali razem. W każdym zespole będą ludzie w różnym wieku, z różnym wykształceniem, z różnych kontynentów i różnych środowisk. To gwarantuje, że zespoły będą bardzo kreatywne w rozwiązywaniu zadań i problemów.

Co może okazać się słabą stroną?
Kiedy przygotowywałem się do ostatniej rundy selekcji zaglądałem często do anglojęzycznych podręczników akademickich. Wtedy okazało się, że choć są one napisane po angielsku, to nie jest język codziennego użytku. To język znacznie bardziej formalny, którego dotychczas nigdy nie używałem. Połowa kandydatów pochodzi z krajów anglojęzycznych i im nauka np. geologii po angielsku będzie przychodziła znacznie łatwiej niż mi. Na szczęście no następnej rundy selekcji jest jeszcze trochę czasu, wystarczająco dużo żeby się podciągnąć z angielskiego.

Co będzie Pana mocną strona?
Trudno powiedzieć. Może optymizm, może opanowanie w stresującej sytuacji. Okaże się wkrótce.

Czytaj także:
>> Podróż na Marsa w pigułce dla słuchaczy UTW

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto