Quadów, motorów crossowych oraz aut terenowych przybywa w zastraszającym tempie. Rośnie też liczba fanów jeżdżenia takimi maszynami poza drogami utwardzonymi, czyli tak zwanego off-roadu. Piaszczyste wydmy Puszczy Noteckiej wiele lat temu stały się i niestety ciągle pozostają atrakcyjnym miejscem dla tego typu rozrywek, choć w świetle prawa jest to nielegalne.
Leśnikom coraz bardziej problem doskwiera, ale czują się bezradni.
- Problem ten nasila się od wiosny. U nas w południowej części Nadleśnictwa Międzychód bardziej doskwierają nam crossy, w północnej zaś quady – przyznaje Nadleśniczy Nadleśnictwa Międzychód, Sylwester Morawiak.
Ze zjawiskiem próbuje walczyć Straż Leśna.
- Nie wolno jeździć drogami leśnymi poza takimi drogami, które zostały udostępnione dla ruchu. W ostatnich miesiącach za łamanie tych przepisów ukaraliśmy mandatami w wysokości 500 zł około 10 kierowców quadów i crossów. Współpracujemy w tym temacie na przykład z lubuską policją – mówi Józef Otter, Komendant Posterunku Straży Leśnej w Nadleśnictwie Międzychód. - Ale jest to rzeczywiście utrapienie. Zastawiamy w lasach fotopułapki, opieramy się na wywiadach wśród ludzi. Sporo jest z tym pracy, by udowodnić komuś winę – dodaje.
O „sztuczkach”, które stosują łamiący prawo kierowcy mówi jeden z leśniczych z Puszczy Noteckiej.
- Szlag mnie trafia, kiedy widzę poryte przez quady i crossy ścieżki w puszczy. Ryk silników płoszy przecież zwierzynę. Zresztą każdy z nas zatyka uszy, kiedy taki cross przejedzie nam pod oknami domu, choćbyśmy mieszkali w centrum miasta, a co dopiero w lesie. Pół biedy, kiedy ci ludzie jeżdżą jeszcze drogami, ale wiele razy zdarza się, że ryją i niszczą tereny po ścince drzew, czy nawet leśne strumyki i młode drzewostany. A do tego czują się bezkarni, bo często jeżdżą bez rejestracji, z zakrytymi głowami i w zasadzie to trudno z tym zjawiskiem walczyć. Potrafią się nawet chować w trudno dostępnych fragmentach lasu, bo wiedzą, że tam czterokołowe auto strażników nie dotrze. A nawet jeśli ktoś dostanie mandat, to co to dla takiego kierowcy zapłacić 500 zł. Kary za takie działania są stanowczo zbyt niskie – mówi nam jeden z puszczańskich leśniczych, ale prosi o zachowanie anonimowości.
Na off-roadowców skarżą się także rolnicy, którym ci rozjeżdżają uprawy, niszczą pola i łąki. Kilka dni temu ktoś zrył Józefowi Klemtowi, rolnikowi z Kamionny, jego łąki położone w obrębie Parku Krajobrazowego Dolina Kamionki, tuż przy samej Kamionce.
- W sobotę wieczorem byłem na łąkach i wszystko było w porządku. W niedzielę już część poryta. No z niczym się nie liczą. Robią co chcą i czuja się bezkarni – rozkłada ręce rozżalony Józef Klemt.
O tym, że rozpędzony quad może być niebezpieczny przekonał się pan Adam, miłośnik puszczańskich wędrówek.
- Wybrałem się kiedyś na spacer w okolicach Sowiej Góry pod Międzychodem, żółtym szlakiem. Jest tam jedno fajne, mocne podejście po drodze. Kiedy z zakrętu wyskoczył mi quad, to ledwo na bok zdołałem odskoczyć. Inaczej by mnie po prostu rozjechał. A kierowca nawet się nie zatrzymał. Obejrzał się tylko i pojechał dalej – opowiada.
Leśnicy próbują temu zaradzić, jednak nie daje to pożądanych efektów. Pod Obornikami na przykład kilka lat temu powstał specjalnie wydzielony tor dla crossów i quadów. Ale jest odpłatny, więc kierowcy nie chcą z niego korzystać. Wolą szukać wrażeń w lasach...
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?