Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Andrzejem Chmielewskim, autorem wielu książek i publikacji lokalnych, samorządowcem i mieszkańcem powiatu międzyrzeckiego

Krzysztof Sobkowski
Krzysztof Sobkowski
Rozmowa z Andrzejem Chmielewskim, autorem wielu książek i publikacji lokalnych, samorządowcem i mieszkańcem powiatu międzyrzeckiego.
Rozmowa z Andrzejem Chmielewskim, autorem wielu książek i publikacji lokalnych, samorządowcem i mieszkańcem powiatu międzyrzeckiego. Archiwum autora książki
Z Andrzejem Chmielewskim, autorem wielu książek i publikacji lokalnych, samorządowcem i mieszkańcem powiatu międzyrzeckiego, rozmawia Krzysztof Sobkowski.

Jako miłośnik Pańskich książek i publikacji dotyczących okresu II wojny światowej, które notabene zawierają także wiele wspomnień mieszkańców powiatu międzychodzkiego, nie mogę nie odnotować faktu, że właśnie na lokalnym rynku wydawniczym pojawiła się kolejna książka Pańskiego autorstwa, czyli „1944 Przytoczna. Powietrzne starcie”. Publikacja tym bardziej cenna, że odkrywa nieznany, albo bardzo słabo znany fakt z 1944 roku, kiedy to na niebie pomiędzy Przytoczną, Wierzbnem a Międzyrzeczem doszło do samolotowej bitwy między – wracającymi z bombardowania niemieckich fabryk wojennych w Poznaniu, Cottbus, Żarach i Policach – siłami amerykańsko – brytyjskimi a właśnie niemieckimi.

- Dziękuję za uznanie. Tak, to książka, w której udało się ukazać nieznane fakty z bitwy powietrznej, jaka rozegrała się między Polickiem a Przytoczną. Także mieszkańcy Międzychodu, którzy byli w tym czasie na robotach przymusowych w Rokitnie, widzieli tę wielką armadę samolotów. To powracające 29 maja 1944 roku z bombardowań amerykańskie bombowce, które zostały zakatowane przez myśliwce niemieckie. Wywiązała się walka powietrzna, w której Amerykanie stracili dwie „Super Fortece” B17, a Niemcy osiem Focke-Wulfów, które zostały strącone podczas walki z bombowcami i ich osłony myśliwców Mustang. Ten nalot był jednym z większych nalotów strategicznych lotnictwa alianckiego i jednym z najdalszych zasięgiem podczas całej drugiej wojny światowej. To kolejna ciekawostka związana z tą misją lotniczą nr 379.

Gmina Międzychód będzie finansowała program leczenia bezpłodności metodą in vitro dla swoich mieszkańców (zdjęcia ilustracyjne).

Międzychod. Gmina Międzychód będzie finansowała leczenie bez...

Jak to się stało, że Pan dotarł do tego wątku i ile pracy kosztowało to, by móc go rozwikłać i zrekonstruować?

- Pierwszy raz przed laty usłyszałem o strąconych samolotach amerykańskich w okolicach Międzyrzecza od nieocenionego miejscowego historyka i regionalisty Stefana Cyraniaka. Wówczas nie wiedziałem, że odkryję prawdziwą powietrzną bitwę. To wydarzenie przewijało się także w moich rozmowach ze świadkami z czasów wojny, których relacje od lat archiwizuję. W badaniach terenowych i archiwalnych pomagał mi też Marcin Dziewa. Przez kilka lat poszukiwań i rozmów z wieloma ludźmi, przeważnie mieszkańcami naszego regionu, udało się ustalić wiele nieznanych szczegółów. To dzięki autentycznym relacjom ta książka pełna jest emocji i przeżyć, które towarzyszyły świadkom tych wydarzeń. Kluczowe w tym projekcie było zaangażowanie samorządu gminy Przytoczna, wydawcy książki. Dodatkowo wydana jest ona w trzech językach i dzięki tłumaczeniu Katarzyny Sztuby-Frąckowiak mogła trafić też to czytelników niemiecko- i angielskojęzycznych.

Pomnik Spadochroniarzy pod Sokołowem ma zostać zlikwidowany? Decyzję ponownie rozpatruje zespół powołany przez wojewodę.

Gmina Lubasz. Pomnik Spadochroniarzy pod Sokołowem ma zostać...

Z Pańskich badań wynika, że dwa bombowce amerykańskie zostały zestrzelone, a załoga trafiła do niewoli. Gdzie dokładnie spadły te maszyny i jaki los spotkał załogę wśród miejscowej ludności? Czy dziś w tych miejscach można jeszcze natrafić na jakiekolwiek ślady tej historii?

- Jedna maszyna spadła w lesie za Bobowickiem, koło wsi Janowo, druga rozbiła się za Przytoczną. W miejscach ich upadku nadal można znaleźć drobne fragmenty samolotów, zarówno amerykańskich, jak i niemieckich. Podczas prac terenowych byłem w większości z tych miejsc. W samolocie koło Przytocznej zginął drugi pilot, Ezra Shapiro. Pozostali członkowie załóg obu rozbitych samolotów trafili do niewoli i przeżyli wojnę. Część mieszkańców ze zrozumiałych względów po schwytaniu pilotów była do nich wrogo nastawiona, ale ogólnie spotkali się z życzliwością, co podkreślali w publikowanych po wojnie wspomnieniach. Jednak trzeba pamiętać, że w innych rejonach Niemiec dochodziło także do samosądów.

Przy Jeziorze Mierzyńskim pod Międzychodem ludzie mieszkali już 800 lat przed naszą erą. Potwierdzają to ostatnie odkrycia archeologiczne (25.03.2021).

Gmina Międzychód. Przy Jeziorze Mierzyńskim pod Międzychodem...

Powiaty międzychodzki (przez stacjonowanie wojsk radzieckich i sztabu Gieorgija Żukowa w Międzychodzie, gdzie przygotowywano operację berlińską) i międzyrzecki szczególnie (przez obecność na tym terenie Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego), mocno wpisały się w historię II wojny światowej. Opisuje Pan różne wątki swoich książkach, które ukazały się w serii pod nazwą „Germania”. Jednym z najbardziej drastycznych wątków, które Pan porusza jest atak żołnierzy radzieckich na Rokitno, co także jest mało znanym powszechnie wątkiem. Wyobraźnię ludzi chyba jednak nadal najbardziej rozpalają tajemnice związane z MRU i mitami o ukrytej Bursztynowej Komnacie. Wiem, że historię MRU także Pan badał… Zapytam więc prowokacyjnie, co miejscowi mogą jeszcze odkryć w dawnych niemieckich bunkrach?

- Na szczególne rewelacje w systemie podziemnym Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego bym nie liczył. Dla mnie najciekawsze „skarby” można znaleźć we wspomnieniach zwykłych ludzi, świadków tamtych wydarzeń. Przeprowadziłem liczne rozmowy z naszymi seniorami, także w Międzychodzie. Wielu mieszkańców powiatu międzychodzkiego po wybuchu wojny zostało skierowanych na roboty przymusowe do powiatu skwierzyńskiego. W moich książkach z serii „Germania” autentyczne relacje wpisują się w ogólną historię drugiej wojny światowej. Przykładem może być stacjonujący sztab dowódcy Pierwszego Frontu Białoruskiego marszałka Żukowa w Międzychodzie. Z innych książek historycznych wiemy, że to miało miejsce, ale dzięki słowom autentycznych świadków wiemy o wiele więcej. Mieszkańcy, ci, z którymi zdążyłem porozmawiać, pamiętali, co mówili Sowieci, jak się zachowywali, nawet jak pachnieli, a właściwie czym. To dla mnie bardzo ważne, aby odbiorca moich książek, czytając, widział obraz tych wydarzeń przez pryzmat słów zwykłego człowieka. Czasem sąsiada, dziadka, wujka czy po prostu kogoś, o kogo istnieniu w naszej miejscowości słyszeliśmy. To takie złapane cząsteczki naszych małych ojczyzn.

Dziękuję za rozmowę.

Trwa odbudowa dawnego kościoła ewangelickiego w Sierakowie. Jest dach, wkrótce będzie także wieża południowa (1.04.2021).

Sieraków. Trwa odbudowa dawnego kościoła ewangelickiego. Jes...

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto