Zenona Kowalkę z Lubosza znają wszyscy. Na pewno w Luboszu w gminie Kwilcz, gdzie od lat jest sołtysem. Od lat też zmaga się z problemami zdrowotnymi. Kilka tygodni temu trafił na oddział zakaźny Szpitala Powiatowego w Międzychodzie zarażony koronawirusem. Dziś wraca do zdrowia i opowiada o tym, co przeżył, by przestrzec innych – bo jak podkreśla – covid-19 to naprawdę ciężka choroba, której nie warto lekceważyć.
- W ostatnich trzech latach moje zdrowie mnie nie oszczędzało – przyznaje Zenon Kowalka. - W 2017 roku przeszedłem operacje jelita grubego. Wtedy ratując mi życie lekarze wyprowadzili mi stomię. Półtora roku później przeszedłem rekonstrukcję jelita oraz dwie przepukliny. Zawsze z tymi problemami przewijałem się przez Szpital Powiatowy w Międzychodzie – zaznacza.
Zenon Kowalka to także lokalny działacz samorządowy. Od podszewki zna więc sytuację polskiej służby zdrowia i międzychodzkiej lecznicy.
- Znam sytuację rozbudowy szpitala, brak odpowiednich funduszy, czy trudnych sytuacji politycznych. Nigdy nie było kolorowo. Zawsze były złe i dobre opinie na temat służby zdrowia i dalej tak pewnie będzie. Zmieniała się polityka, ministrowie służby zdrowia, ale nadal nie znaleziono systemu, by było bardzo dobrze – zaznacza sołtys Lubosza.
Sołtys Lubosza Zenon Kowalka: - ludzie naprawdę cierpią
Na początku listopada Zenon Kowalka znów trafił do międzychodzkiej lecznicy. Tym razem na oddział zakaźny.
- Dopadła nas z małżonką ta ciężka choroba covid-19. Po ponad tygodniu leżenia w domu, małżonka jakoś dochodziła do zdrowia. Ja natomiast czułem się coraz gorzej. W końcu pogotowie zabrało mnie do szpitala w Międzychodzie. Przez SOR dotarłem na zamknięty oddział covidowy – mówi.
Opowiada co widział i co przeżył w tym miejscu.
- W ciężkim stanie przez pierwszy tydzień dochodziłem do zdrowia. W dzień i w nocy słychać te wszystko ciężkie oddechy, gwizdy, pulsowanie monitorów, ciężki oddech spod masek tlenowych, ludzie cierpią, nachodzą psychiczne omamy i przede wszystkim wysoka gorączka – mówi Zenon Kowalka.
Wspomina, jak po tygodniu swojego pobytu w lecznicy, zwiększyła się w niej liczba dostępnych łóżek na oddziale covidowym.
- Dotarły wtedy nowe łóżka elektryczne przekazane od WOŚP, pacjenci przywożeni byli zewsząd w dzień jak i w nocy: z Nowego Tomyśla, Piły, Drezdenka, Obrzycka, Szamotuł – mówi.
I przestrzega:
- Dochodząc do zdrowia zacząłem przeglądać telefon i media społecznościowe czytając te wszystkie, niekiedy bardzo krytyczne, wpisy na temat opieki i pracy szpitala. Dlatego postanowiłem odnieść się do tego. Po ponad trzech tygodniach walki z covid-19 wracam do domu żegnając kolegów, którzy jeszcze tam zostali w izolacji. To co człowiek tam przechodził, to tylko zrozumie ten, którego to dotyczy. Chylę czoła nisko i oddaje całe serce dla tych wszystkich ludzi, personelu, lekarzy pracujących w tej izolacji w kombinezonach, w maskach, w dzień i w nocy, zawsze na stanowisku służący wszystkim ludziom. A wszystkim tym, którzy z punktu siedzenia w ciepłym domu, może przy lampce wina, dyskutują nad tym jak to źle się dzieje w naszym międzychodzkim szpitalu, proponuję choć 24 godziny wolontariatu w kombinezonach w izolacji do pomocy i służenia tym, którzy tam przebywają – podkreśla Zenon Kowalka.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?