Warta rozpoczęła spotkanie z Błękitnymi Owińska w zmienionym personalnie składzie. Na boisku od pierwszej minuty pojawiło się trzech zawodników, którzy jesienią nie występowali w zespole: Piotr Dębski, Adam Jenek i Radosław Nolka. Mecz od mocnego uderzenia rozpoczęli goście. Już w 4 minucie błąd Kamila Napierały otworzył przed Krzysztofem Bladosem szansę na pierwszą bramkę dla Błękitnych. Napastnik gości huknął w kierunku bramki, ale trafił tylko w słupek. Warta odpowiedziała na to ostrzeżenie składną akcją. Adam Jenek otrzymał dobre podanie z głębi pola, popędził prawą stroną boiska i zgrał piłkę do środka, gdzie głową uderzał Bartosz Nowak. Niestety, futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Kilka minut później znów przed szansą stanęli goście. Kiepsko dysponowana tego dnia defensywa popełniła kolejny błąd, a Igor Napierała zawahał się przy wyjściu z bramki. Do bezpańskiej piłki w okolicach 18 metra dobiegał zawodnik z Owińsk, ale ofiarna interwencja bramkarza Warty zażegnała niebezpieczeństwo. Niestety, w 16 minucie granica błędów formacji obronnej Warty została przekroczona, a szczęście się skończyło. Wszystko rozpoczęło się od fatalnego wybicia golkipera z Międzychodu, który trafił w nadbiegającego napastnika gości. Przypadkowa piłka o mało nie wylądowałaby w siatce Warty. Gospodarze zaczynali jednak od bramki. Teoretycznie niegroźna sytuacja zamieniła się w gola dla gości. Obrońca Warty wybił "piątkę" w beznadziejny sposób, trafiając pod nogi rywala znajdującego się jeszcze na połowie Warty. Krzysztof Blados, który otrzymał ten prezent, podprowadził futbolówkę kilka metrów i mocnym uderzeniem znalazł drogę do siatki. Po zdobyciu gola goście nieco się cofnęli, skupiając większość swoich sił na obronie. Kolejne minuty upływały pod znakiem prób konstruowania akcji przez Wartę i kontrataków Błękitnych. Dobra okazja bramkowa podopiecznym Tomasza Leszczyńskiego przytrafiła się dopiero w 37 minucie. Sędzia podyktował rzut wolny z dogodnej odległości do zdobycia gola. Do piłki podszedł Radosław Nolka i dobrym uderzeniem w długi róg próbował zaskoczyć bramkarza gości, ale pechowo piłka zatrzymała się na słupku. Od tego momentu Warta nabrała jednak pewności siebie i jeszcze przed przerwą próbowała wyrównać. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu rożnego dobrze główkował Rafał Gertig. Ta akcja nie przyniosła jeszcze gola, ale chwilę później kibice wreszcie wznieśli okrzyk radości. Tuż przed przerwą Jarosław Krysiak wykonywał rzut wolny. Mocno bita piłka została strącona przed Piotra Dębskiego i zatrzepotała w siatce. Piłkarze z Międzychodu zadedykowali gola prezesowi klubu, któremu kilka dni temu urodziło się dziecko, wykonując słynną "kołyskę". Warta była bliska pójścia za ciosem, bowiem po wznowieniu gry Bartosz Nowak znalazł się z piłką na wysokości pola karnego, przedarł się przez zasieki obronne gości złożone z trzech obrońców i dopiero ofiarna interwencja bramkarza powstrzymała jego szarżę. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1.
Druga część gry rozpoczęła się od kilku niegroźnych ataków Błękitnych. Z biegiem czasu przewagę zyskiwała jednak Warta. W 57 minucie Marek Fórmaniak próbował zaskoczyć bramkarza strzałem z rzutu wolnego z dużej odległości, Kamil Bicki wykazał się jednak dużym refleksem, odbijając piłkę zmierzającą pod poprzeczkę. Warto odnotować, że spotkanie toczyło się w atmosferze napięcia pomiędzy kibicami, a poszczególnymi piłkarzami i trenerem gości. Niektórzy zawodnicy nie wytrzymywali presji okrzyków z trybun i pokazywali w kierunku fanów znaki nie mieszczące się w ramach zasady fair-play. Wróćmy jednak do meczu. W 62 minucie, podczas zamieszania w polu karnym gości, strzał zdołał oddać Bartosz Nowak, ale piłka minęła się z bramką drużyny z Owińsk. Podczas kolejnych kilkunastu minut oba zespoły ścierały się w środkowej części placu gry. Gospodarze mieli co prawda inicjatywę, ale nie potrafili stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia gola. Niestety, zemściło się to w końcówce. W 83 minucie meczu Błekitni wyszli z kontrą, oko w oko z Igorem Napierałą stanął Krystian Poprawski, ale jego uderzenie nie było celne. Fani odetchnęli z ulgą, ale o mało nie zakrztusili się powietrzem, gdyż zaledwie kilkadziesiąt sekund później powstała kopia tej sytuacji. Tym razem w sytuacji sam na sam z bramkarzem z Międzychodu znalazł się Rafał Kijanowski i nie zmarnował swojej szansy. Błękitni na nieco ponad 5 minut przed końcem meczu objęli prowadzenie. "Warciarze" próbowali ocalić punkty, atakując dużą liczbą graczy w ostatnich fragmentach meczu. W doliczonym czasie gry mieli nawet piłkę meczową, ale nie udało się skierować sytuacyjnej piłki w światło bramki. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie. Warta przegrała na własnym terenie z Błękitnymi Owińska 1:2.
Inauguracja rundy wiosennej nie przyniosła Warcie Międzychód punktów. Kibice nie obejrzeli też widowiska na wysokim poziomie. Przyczyny szukać można między innymi w złym stanie murawy. Nierozerwalnym elementem obrazu gry były bowiem kiksy zawodników obu drużyn, spowodowane właśnie dziurawą nawierzchnią. Niestety, władze klubu na chwilę obecną są w tej materii bezradne. Cały czas trwają działania mające na celu zmianę miejsca rozgrywania spotkań domowych Warty. W grę wchodzi płyta w Sierakowie i boczne boisko w Międzychodzie. Być może wkrótce WZPN dojdzie do porozumienia z działaczami i zmienione zostanie miejsce, w którym piłkarze Warty będą występować w roli "gospodarza". Trener Tomasz Leszczyński odmówił skomentowania spotkania.
Warta po 18 kolejkach ma na koncie 22 punkty i znajduje się na 12 miejscu, dwa punkty nad strefą spadkową.
Warta Międzychód - Błękitni Owińska 1:2
44' Dębski - 17' Blados, 85' Kijanowski
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?