Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warta Międzychód - Tarnovia Tarnowo Podgórne 1:2. Zabrakło skuteczności i szczęścia [GALERIA]

Redakcja
Warta Międzychód doznała pierwszej porażki od trzynastu spotkań. Najbardziej boli fakt, że na nią nie zasłużyła

W sobotnie popołudnie w Międzychodzie kibice mieli okazję obejrzeć mecz na szczycie IV Ligi Wielkopolskiej Północ. Warta podejmowała na swoim terenie Tarnovię Tarnowo Podgórne. Goście przyjechali do stolicy naszego powiatu z imponującą serią siedmiu zwycięstw z rzędu. Warta mogła pochwalić się trzynastoma meczami bez porażki. Któraś z tych serii musiała się zakończyć...

Spotkanie rozpoczęło się dla gospodarzy idealnie. Już w 9. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Szymona Nabzdyka, Piotr Kurdykowski dał Warcie prowadzenie. Międzychodzianie poczuli przypływ energii i szybko chcieli pójść za ciosem. Już dwie minuty później strzelec gola wyłożył idealnie piłkę Kamilowi Sabiłło, ale najlepszy strzelec Warty z kilku metrów uderzył wprost w bramkarza. W 16. minucie golkiper z Tarnowa znów był w opałach. Swojego drugiego gola mógł zdobyć bardzo aktywny od początku Piotr Kurdykowski. W sytuacji sam na sam nie wyszła mu jednak podcinka. Chwilę później na trybunach wzniósł się okrzyk radości, bowiem Warta zdobyła drugą bramkę. Niestety, Piotr Dębski, niedoszły zdobywca gola, zdaniem sędziego był na spalonym. W 21. minucie Patryk Smolarek znakomicie ograł dwóch zawodników i prostopadłym podaniem uruchomił Kamila Sabiłło. Młody napastnik Warty po raz drugi miał przed sobą już tylko bramkarza gości, ale znów nie był w stanie go pokonać. Przy odrobinie szczęścia i lepszej skuteczności, Warta mogła prowadzić po dwudziestu minutach 5:0, a już na pewno powinna zdobyć przynajmniej trzy gole. Wynik wciąż brzmiał niestety 1:0. W kolejnych minutach gospodarze nieco opadli z sił. Niesłychanej porcji frustracji dostarczał kibicom arbiter spotkania, Jakub Kozaczyk, który błądził niczym dziecko we mgle, podobnie jak jego asystenci. Pierwsza połowa zbliżała się do końca. Przyjezdni nie pokazali w niej w zasadzie nic, a jednak w końcówce zdołali doprowadzić do wyrównania. Gol na 1:1 padł podczas zamieszania pod bramką Konrada Galusa po rzucie rożnym. Na przerwę Warciarze powinni schodzić z grubą zaliczką bramkową. Niestety udawali się do szatni tylko ze skwaszonymi minami i remisem 1:1.

Zobacz także >>> Trzynaście goli w derbach gminy Międzychód. Lider wygrywa 9:4

Po zmianie stron gospodarze znów szybko ruszyli do ataku. Już w 52. minucie Piotr Kurdykowski po stałym fragmencie gry skierował piłkę do siatki Tarnovii. Niestety, arbiter boczny uniósł chorągiewkę i gol po raz drugi nie został zaliczony. Chwilę później ten sam zawodnik ponownie był bliski strzelenia bramki, jednak jego strzał minimalnie minął słupek. Wraz z upływem czasu mecz robił się coraz brzydszy. Gra obu ekip stała się chaotyczna, a sędzia co chwilę przerywał grę gwizdkiem. Jego decyzje w dalszym ciągu pozostawiały zresztą wiele do życzenia, co bardzo nie podobało się piłkarzom i kibicom z Międzychodu. Obie drużyny grały przysłowiowy "piach" i sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Niestety, ni stąd ni zowąd, w 76. minucie Tarnovia wyszła na prowadzenie. Po raz kolejny gol padł po zamieszaniu w polu karnym Warty. Międzychodzianie otworzyli się, chcąc doprowadzić do wyrównania, jednak ich akcje nie miały już takiego polotu jak w pierwszej połowie. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości 1:2.

Obiektywnie trzeba stwierdzić, że Warta przegrała na własne życzenie. Wystarczyło wykorzystać przynajmniej połowę stuprocentowych okazji, by odnieść dziś zwycięstwo. Goście nie zaprezentowali praktycznie nic. Nie stworzyli sobie klarownych okazji, a przy obu bramkach mieli po prostu sporo szczęścia. Nawet w obliczu fatalnego sędziowania, Warta mogła i powinna cieszyć się z kompletu punktów.

Po zakończeniu spotkania garstka kibiców z Tarnowa odpaliła race i cieszyła się z ósmego z rzędu zwycięstwa swojej drużyny. Bardzo rzadko krytykujemy postawę sędziów w meczach z udziałem naszych zespołów. Tym razem jednak trzeba zauważyć, że arbiter Jakub Kozaczyk wielokrotnie nie odgwizdywał przewinień Tarnovii w okolicach ich pola karnego, a chwilę później w dziwnych okolicznościach "oddawał" piłkę Warcie na swojej połowie. Szczegółowe komentowanie i ocenianie ich postawy pozostawimy obserwatorom z WZPN-u, którzy byli w sobotę na stadionie przy ul. Langowicza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto