MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki Almanach Powstańców i Bojowników Niepodległości Ziemi Sierakowsko - Międzychodzkiej - rozmowa z Witoldem Borowskim

Krzysztof Sobkowski
Krzysztof Sobkowski
Wielki Almanach Powstańców i Bojowników Niepodległości Ziemi Sierakowsko - Międzychodzkiej - rozmowa z Witoldem Borowskim.
Wielki Almanach Powstańców i Bojowników Niepodległości Ziemi Sierakowsko - Międzychodzkiej - rozmowa z Witoldem Borowskim. Archiwum
Rozmowa z Witoldem Borowskim, jednym z członków zespołu przygotowującego wydanie niezwykłego, wielotomowego dzieła zbierającego biogramy bohaterów Powstania Wielkopolskiego i innych działań, które w rezultacie doprowadziły do wywalczenia niepodległości.

Prace nad I tomem Wielkiego Almanachu Powstańców i Bojowników Niepodległości Ziemi Sierakowsko-Międzychodzkiej dobiegają końca. Wiem, że ma Pan w nich swój udział. Na czym polegał Pana rola?

- Podobnie jak inni członkowie naszego małego zespołu, szukałem wszelkich informacji powiązanych bezpośrednio, ale też pośrednio z bohaterami naszej opowieści. Tak więc starałem się pozyskiwać dokumenty, zdjęcia, relacje ustne. Do materiału tego docierałem w różny sposób. Niezliczone godziny spędzone przed monitorem komputera, tysiące rozmów telefonicznych, to standard w tej pracy, oczywista oczywistość. Przede wszystkim jednak byłem członkiem i dowódcą jednoosobowej „brygady lotnej” działającej w terenie. Zapukałem chyba do wszystkich możliwych miejscowych i nie tylko miejscowych drzwi, po otwarciu których można było wzbogacić nasz Almanach choćby o jedną wiadomość, o jedno skromne zdanie. Przysłowiowym strzałem w dziesiątkę okazał się mój pomysł objechania okolicznych cmentarzy i zostawienia na grobach powstańców nr. telefonu z prośbą o kontakt. Dzięki temu powstało wiele obszernych biogramów powstańczych okraszonych zdjęciami ich bohaterów. Dodam w tym miejscu, że zajmowałem się nie tylko zbieraniem informacji, ale dzięki nim pisałem też oczywiście kompletne biogramy. Popełniłem ich całkiem sporo...

Jaka przeszkoda, czy trudność w dotarciu do materiałów najbardziej irytowała Pana w pracy?

- Czułem gorycz porażki kiedy dowiadywałem się, że wszelkie dokumenty, materiały a nawet zdjęcia związane z naszymi bohaterskimi przodkami, zostały zniszczone, wyrzucone, spalone… Przyczyny takiego obrotu spraw generalnie były trzy. Pierwsza związana była z wybuchem II wojny światowej i obawą przed okupantem niemieckim. Druga po 1945 r. wynikała z obawy przed komunistami. Znam przykład, że smutni panowie w prochowcach z UB, w latach 60 tych XX w. przyjechali po osobę wysiedloną w czasie II wojny do GG, przewieźli tego człowieka na miejsce wysiedlenia i przez trzy dni męczyli go aby wskazał miejsce ukrycia broni. Był też trzeci powód puszczania z dymem tych cennych pamiątek po powstańcach. Ludzie stwierdzali, cytuję : eee tam Panie, komu to dzisiaj potrzebne? Wtedy właśnie odczuwałem irytację. Nie były to pojedyncze przypadki, ale na szczęście ich odsetek nie był duży.

Czy zwyczajni mieszkańcy okolicy, potomkowie powstańców czy hallerczyków byli chętni do pomocy?

- Generalnie mogę powiedzieć, że ludzie byli chętni do pomocy, do współpracy. Byłoby niesprawiedliwe gdybym powiedział, że było inaczej. Otrzymałem sporo zdjęć, materiałów nawet z odległych miejsc w Polsce, przesłanych listownie, drogą pocztową. Pozwolę sobie jednak przytoczyć przypadek z ostatnich dni, który nie do końca potrafię zrozumieć. Otóż niedawno umówiłem się na wizytę u siostrzenicy jednego z powstańców, która udostępniła mi komplet dokumentów, zdjęć po swoim wuju. Moja popołudniowa wizyta była krótka i z zachowaniem środków ostrożności w związku z panującą sytuacją pandemiczną w naszym kraju. Wcześniej, w rozmowach telefonicznych z tą panią uzyskałem wystarczająco dużo istotnych informacji, dzięki którym powstanie piękny biogram do III tomu Almanachu. Jednak w trakcie odwiedzin, dowiedziałem się od mojej rozmówczyni, że w domu obok mieszka córka innego powstańca. Oczywiście nie mogłem nie skorzystać z okazji. Zadzwoniłem do bramy, pani wyszła przed dom, przedstawiłem się, powiedziałem o co chodzi. Pani nie wykazywała szczególnego entuzjazmu, ale zgodziła się udzielić informacji w innym dniu, w godzinach przedpołudniowych. Kilka dni później, po pokonaniu kilkunastu kilometrów, stanąłem ponownie przed drzwiami domu, w którym mieszka córka powstańca. Zadzwoniłem, odsunąłem się na bezpieczną odległość, ubrany w maseczkę, rękawiczki. Pani otworzyła i zdziwiona pyta, o tej godzinie? (było po 10 tej). Zaproponowałem, że możemy porozmawiać przez telefon, tylko potrzebuję numer na jaki zadzwonić. Nie dam Panu numeru telefonu, usłyszałem w odpowiedzi. Nie nalegałem, pożegnałem się i odjechałem. Nie rozumiem takiego podejścia. Jak córka może nie chcieć oddać hołdu swojemu ojcu poprzez uwiecznienie jego postawy w tak trudnym czasie w jakim przyszło mu żyć? Nie składam jednak broni. Jest jeszcze trochę czasu do wydania III tomu Almanachu, w którym znajdzie biogram ojca tej pani. Wierzę, że pandemia kiedyś się skończy, może wtedy będą bardziej sprzyjające okoliczności do rozmowy… W tym miejscu chciałbym szczególnie podziękować p. Marianowi Kazusiowi z Sierakowa, synowi powstańca Jana Kazusia. Pan Marian i jego nieżyjąca już niestety małżonka, przekazali mi mnóstwo wiedzy na temat sierakowskiego środowiska powstańczego. Dzięki tym informacjom dotarłem do ludzi, do których sam bym nie trafił. Dzięki nim powstało kilka obszernych biogramów. Chciałbym też podziękować nieżyjącym już córkom, synom, wnukom czy wnuczkom powstańców, którzy udostępnili mi zdjęcia, dokumenty i informacje o swoich przodkach. Jeszcze zdążyłem… Oczywiście serdecznie dziękuję również wszystkim innym osobom jakie udzieliły mi informacji, pomocy, a teraz czekają na ukazanie się I tomu Almanachu. Zapewniam, że warto było czekać…

Teraz po tych kilku latach jakie upłynęły od początków Pana zaangażowania w to przedsięwzięcie jak Pan ocenia skalę trudności z jakimi przyszło się Panu mierzyć?

- Propozycję przystąpienia do udziału w pracy nad Almanachem złożoną mi przez inicjatora tego projektu, teraz już mojego kolegę Romana Chalasza, przyjąłem z satysfakcją i entuzjazmem. Przyznać muszę, iż nie do końca miałem wtedy świadomość (ale pewnie Roman też) z jak obszerną materią się mierzymy. Nie do końca zdawałem sobie sprawę z ogromu pracy jaki przyjdzie nam wykonać. Jako rodowity Sierakowianin, „miejscowy”, siłą rzeczy znałem część rodzin powstańców, wiedziałem gdzie szukać informacji. Jednak był to zaledwie znikomy procent. W wielu przypadkach nie miałem pojęcia, że ludzie których znam i znałem wcześniej, również są potomkami bohaterów naszej książki. Tak zaczęło się moje przysłowiowe pukanie od drzwi do drzwi, setki a może bardziej tysiące rozmów telefonicznych, maili, wizyty na okolicznych cmentarzach, wiele przejechanych kilometrów. Wszystko to, było z mojej strony podporządkowane jednemu celowi, przybliżeniu prawdy o naszych bohaterskich przodkach. Wcale nierzadko nasza praca była iście detektywistyczna. Bywało, iż wiedzieliśmy tylko, że był człowiek, znaliśmy jego imię i nazwisko i nic poza tym, żadnego punktu zaczepienia. W takich przypadkach, ustalenie jakiegokolwiek faktu sprawiało szczególną satysfakcję. Nieocenioną rolę odegrały tu moje wizyty na okolicznych cmentarzach. Jeśli udawało się zlokalizować grób powstańca, czy chociażby jego żony, pojawiały się tak istotne fakty jak data urodzenia i śmierci, a to już był sukces. Stanowił bowiem punkt wyjścia do dalszych poszukiwań. Pracy nad Almanachem poświęciłem znaczną część swojego wolnego czasu w ostatnich latach.

Zespół redakcyjny Almanachu właśnie dociera do mety. Co dalej?

- Co dalej? Nic się nie zmienia, pracujemy dalej. To dopiero I tom dopinamy i wkrótce pójdzie do druku. Początkowo myśleliśmy o książce, o jednym tomie. Jednak jak wspomniałem powyżej, nie do końca zdawaliśmy sobie wtedy sprawę z ogromu materiału jaki przyjdzie nam opracować. Lista powstańcza wciąż „rosła” i nie mogę powiedzieć z przekonaniem, że jest już zamknięta. Sam w ostatnich 2-3 miesiącach dotarłem do informacji o kilku „nowych” postaciach spełniających kryteria kwalifikujące je do umieszczenia w naszym Almanachu. Tak więc prace trwają, a ja proszę po raz kolejny w imieniu swoim i kolegów. Jeśli ktoś z czytelników gazety posiada jakiekolwiek zdjęcia, dokumenty czy informacje mogące wzbogacić wiedzę o naszych bohaterskich przodkach, niech się z nami skontaktuje, niech podzieli się tą wiedzą. Na koniec pozwolę sobie na trochę prywaty, przytoczę dwie anegdoty. Ponieważ pracuję zawodowo, a większość wolnego czasu jak wspomniałem poświęcam Almanachowi, w moim domu krążą już kultowe powiedzenia związane oczywiście z tymi realiami. Przoduje w nich mój syn Mateusz. Jego ulubione hasło to komentarz do moich rozmów telefonicznych, jakich często bywał świadkiem, a brzmi ono tak: Dzień dobry, nazywam się Witek Borowski, mam pytanie, czy pani dziadek był w ZBoWiD? Ponieważ prace nad Almanachem przeciągnęły się z różnych przyczyn, Mateusz ukuł też kolejne powiedzonko: Almanach jest jak Yeti. Wszyscy o nim wiedzą, ale nikt go nie widział. Mateusz, mam dla Ciebie info, już wkrótce zdziwisz się, przestaniesz żartować z tego tematu.

Mostowe przęsła demontowano także w nocy (21.11.2020).

Trwa rozbiórka starego mostu przez rzekę Wartę w Międzychodz...

Dziś rozebrane zostaną ostatnie mostowe przęsła (21.11.2020)

Trwa rozbiórka starego mostu przez rzekę Wartę w Międzychodz...

Mieszkańcy z Rynku przeszli pod biuro poselskie posłanki PiS Marty Kubiak (20.11.2020).

Protest branży gastronomicznej i hotelarskiej w Międzychodzi...

Mieszkańcy gminy Międzychód skarżą się na wygląd dworca PKS. Kto powinien to zmienić? Gmina, czy przewoźnicy? (19.11.2020).

Dworzec PKS Międzychód - mieszkańcy gminy Międzychód skarżą ...

Niesamowite, jak zmieniło się miasto w ciągu dekady.

Sieraków w Google Street View. Jak zmieniło się miasto w cią...

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto