Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WIELKOPOLSKA - Powodzianie wracają do domów. Brakuje czystej wody i paszy dla zwierząt

Izabela A. Kolasińska Andrzej Kurzyński, Robert Domżał
W Sławsku pod Koninem zamiast promu kursuje tylko łódka. – Woda musi opaść jeszcze 30 cm – mówi Gabriel Dąbrowski, promowy
W Sławsku pod Koninem zamiast promu kursuje tylko łódka. – Woda musi opaść jeszcze 30 cm – mówi Gabriel Dąbrowski, promowy Waldemar Wylegalski
Zniszczone drogi, zalane studnie, żółknące na polach zboża, wszechobecny smród zgnilizny i hordy komarów - to krajobraz po powodzi w gminie Golina. Jeszcze do niedawna większość nadwarciańskich terenów gminy wyglądała jak wielkie jezioro z maleńkimi wysepkami położonych na górkach zabudowań pilnowanych przez nielicznych desperatów, którzy nie zgodzili się na ewakuację.

Myją się w deszczówce

Dziś większość mieszkańców powróciła już do swoich domostw i zaczyna organizować sobie życie na nowo. Głównie na własną rękę, bo pomoc finansowa z gminy dopiero rusza.

- Wypłaciliśmy już ponad dwudziestu osobom zaliczki po tysiąc złotych, ale komisja cały czas pracuje w terenie i na podstawie jej ustaleń będziemy wypłacali poszkodowanym resztę kwot - mówi Andrzej Budny, wiceburmistrz Goliny.

W dawnej restauracji "Smakosz" w Golinie wydawana jest również woda pitna, żywność i środki czystości. Trzeba tylko po nie przyjechać. Gmina oferuje powodzianom również bezpłatną pomoc psychologa, który będzie dyżurował 22 czerwca w godz. 9-11 w MOPS.

Na razie największym problemem dla mieszkańców jest brak czystej wody. Tylko nieliczni gospodarze mają studnie artezyjskie. Do wielu gospodarstw woda dowożona jest beczkowozami. Ale ludzie najczęściej sami organizują sobie dostawy wody. W nieciekawej sytuacji są trzy rodziny mieszkające w budynku socjalnym w Węglewskich Holendrach. Woda w studni jest brudna, a beczkowóz kilka dni temu zniknął.

- Od piątku chodzimy po sąsiadach z baniakami i łapiemy do misek deszczówkę, żeby się umyć i zrobić jakieś pranie - skarży się Danuta Wiśniewska. - Gmina zostawiła nas na pastwę losu!
- Wystarczy jeden telefon do naszego zakładu komunalnego i beczkowóz przyjedzie - odpowiada wiceburmistrz Budny.

W najgorszej sytuacji są ci, do których domów wdarła się woda. Na podwórku Agnieszki Pułrol, sołtys wsi Kolno, piętrzy się sterta zniszczonych mebli, wypaczonych drzwi, zatęchłych ubrań. - Nadaje się to tylko do pieca - macha ręką kobieta.

W domu - remont. Woda stała tam na 40 cm. Pułrolowie dostali z gminy wodę pitną, żywność, koce i kołdry. Teraz czekają na zasiłki i odszkodowania. Potrzebują pieniędzy na remonty i kupno nowych mebli. Była już u nich komisja z gminy i starostwa, był rzeczoznawca z PZU. Ale nie wszędzie urzędnicy mogą dotrzeć, bo niektóre drogi nadal są nieprzejezdne.

Najwięcej szkód jest jednak w uprawach. Rolnicy najbardziej martwią się, czym wykarmią zwierzęta. W obejściu Józefa Bartczaka z Kolna przy korycie z sianem na podwórku tłoczy się ponad 20 jałówek. - Jak woda podeszła, wywiozłem je do brata do Kawnic, a one wczoraj przerwały drut na pastwisku i same wróciły do domu. Cztery kilometry! - zdumiewa się gospodarz.

Tomasz Szymczak z Węglewskich Holendrów przywiózł wczoraj do gospodarstwa ostatnie ewakuowane podczas powodzi cielaki.

- Na razie pasza jest. Co ludzie mogli, to dali, trochę kupiłem, ale co dalej? - martwi się gospodarz i dodaje: - Najważniejsze, żeby drogę nam zrobili i żeby woda w studniach była dobra.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Polski Głosu Wielkopolskiego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto