18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jurij Vladimirtsev - Występ w Międzychodzie zmienił jego życie

Iwona Paroń
Fot. Archiwum Jurija Vladimirtseva
Zobaczył jednego z najlepszych żonglerów świata i od razu wiedział, co chce w życiu robić. Na jeden ze swoich występów przyjechał do Międzychodu, gdzie poznał swoją późniejszą żonę. Teraz razem występują na wielu arenach cyrkowych świata.

O takiej przyszłości marzył od dziecka, a dokładnie od 11 roku życia. Wtedy właśnie zobaczył Evgenia Biliauera, najlepszego żonglera XX wieku, podczas jednego z jego występów. Już wiedział co chce w życiu robić...
Mowa o naszym międzychodzkim artyście cyrkowym. Naszym, bo mało kto jeszcze nie słyszał i nie spotkał na ulicach miasta Jurija Vladimirtseva. Mało kto jednak wie o jego, a w zasadzie o ich sukcesach, choć szeroko rozpisuje się o tym zagraniczna prasa. Droga do sukcesu nie była jednak krótka. W 1971 roku, jako nastolatek, Jurij zdecydował się na szkołę cyrkową, choć ćwiczył już od 3 lat przygotowując się do czekającego go egzaminu. Wtedy też 14-letni chłopiec podjął decyzję o swojej przyszłości, do której najpierw przekonał rodziców.
– Mama i tata pozwalali mi ćwiczyć, bo widzieli, że sprawia mi to ogromną satysfakcję. Nie myśleli, że żonglerka będzie dla mnie czymś więcej niż hobby. Rodzicie cieszyli się, że znalazłem sobie zajęcie i wspierali mnie – wspomina.
Nie wyobrażając już sobie życia bez sztuki cyrkowej, udało mu się zdać egzamin do jednej z profesjonalnych szkół cyrkowych w Rosji. Dziś wspomina rozbawiony, że bardziej niż egzamin stresowało go uzyskanie zgody na podejście do niego (wówczas mogły go zdawać tylko osoby, które ukończyły 16 rok życia). Po studiach, jak każdy młody mężczyzna, musiał spełnić swój obywatelski obowiązek i 2 lata spędził w wojsku, gdzie miał okazję zaprezentować swoje dotychczasowe osiągnięcia. Po tym czasie bez problemu dostał się do Centralnego Studia Cyrkowego w Moskwie, obecnego Instytutu Cyrkowego. W 1980 rok rozpoczął pracę w zawodzie i szlifował nabyte wcześniej umiejętności. Uczył się od najlepszych, bo ZSRR to w końcu cyrkowa potęga świata. Wkrótce potem rozpoczął pierwsze tournee z cyrkową grupą. 10 lat później dotarł po raz pierwszy do Polski, także do Międzychodu.
Tradycją było, że polski cyrk Kometa zapraszał na sezon rosyjski cyrk z Moskwy oraz Leningradu. Wtedy właśnie Jurij poznał międzychodziankę Sylwię Janiszewską, która na stałe związała go z miastem. Kilka kolejnych lat spędził w Polsce i przygotowywał swoją przyszłą żonę do trudnego zawodu artysty cyrkowego.
Przyszedł czas, kiedy w rodzinnym mieście Sylwii stali się jedynie gośćmi. Wtedy już ich popisowe numery wywierały ogromne wrażenie na widzach. Zresztą pewnie każdy z nas pamięta tresowanego pieska.
Dziś trudno ich spotkać na polskiej scenie. Coraz częściej jednak o ich wizycie i występach rozpisuje się zagraniczna prasa. Jurij i Sylwia zdecydowali się stworzyć własne show, z opracowanymi samodzielnie sztuczkami, trikami i pokazami.
– To już nie tylko praca, a sposób na życie. Nieustannie ćwiczymy i staramy się dopracowywać nasze pomysły. Czasem kontrakt obejmuje tylko nas oboje, czasem współpracujemy z innymi – wyjaśnia artysta.

W swój życiorys mogą wpisać już co najmniej 36 krajów, w których gościli i zarabiali na życie. Najtrudniejszą decyzją był wyjazd do Tajwanu, bo ich nastoletni syn nie mógł z nimi spędzić tam całego czasu przewidzianego w kontrakcie. Zamiast planowanych 6 miesięcy, zostali tam... 2 lata. Niedawno gościli tam po raz piąty. Zresztą międzychodzcy cyrkowcy to właśnie Tajwan uznają za najbardziej egzotyczny kraj na świecie. Według nich najspokojniej jest za to w Holandii i Norwegii, ale nie mogą doczekać się Hiszpanii. – Najpiękniej jest na wyspie Formosa. Można ją podziwiać bez końca i trudno się znudzić. Całkiem inne są z kolei Filipiny. To zresztą kraj kontrastów, bo obok dzikiej biedy widać przepych i bogactwo. Nie odważyliśmy się jeszcze na podróż do Iraku, bo to wciąż niebezpieczny kraj. Bywaliśmy już w krajach arabskich, ale w wielu sytuacjach niezbędna okazywała się asysta ochroniarzy – relacjonuje małżeństwo.
Wspominają też o pracy na statkach pasażerskich – szwedzkie, norweskie, niemieckie – każde to symbol ogromnego bogactwa, a publiczność chętnie, nawet kilkakrotnie, przychodziła na ich występy i pokazy. W Polsce z kolei poza udziałem w programach TVN-u i Polsatu, mieli okazję swoimi występami poprzedzać występy polskich gwiazd.
W ciągu wielu lat pracy, tylko raz zachowanie zagranicznej publiczności wywarło na nich takie wrażenie, jak rok temu w Katarze, kiedy musieli przerwać występ, bo... publiczność zaczęła się modlić.
Sylwia i Jurij przekonują, że łatwo jest się przyzwyczaić do takiego sposobu życia: w dzień plaża, zwiedzanie, a wieczorem występ. Oczywiście w grafik każdego dnia wpisują 2 – 3 godziny prób i ćwiczeń.
– To okazja dla nas i syna, żeby poznać świat, ludzi, inne kultury, ale nie możemy zapomnieć, że kontrakt a normalne życie to dwa różne światy. Przede wszystkim to praca, bo ktoś czegoś od nas oczekuje i wymaga. Te kilka minut, które podziwia publiczność to jednak wiele godzin, a nawet tygodni przygotowań. Zresztą cały czas dopracowujemy poszczególne elementy – opowiada Jurij. – Najczęściej sami robimy rekwizyty, bo tak jest najpewniej. I niestety nadal brakuje sklepów i zaopatrzenia – dodaje. Żonglerka, iluzja transformacja, hula-hop – to tylko niektóre elementy ich występu.
Nie zawsze jest jednak łatwo, miło i przyjemnie. Czasem dopada ich zmęczenie i wtedy odliczają dni i godziny do odpoczynku. Wszystko wynagradza publiczność, która bardzo ciepło ich przyjmuje i dodaje wiary, że to co robią jest ważne nie tylko dla nich.
Największą przyjemnością jest jednak – jak podkreślają cyrkowcy – wspólny czas spędzony w gronie rodzinnym. Zawsze starają się spędzić w towarzystwie najbliższych święta.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jurij Vladimirtsev - Występ w Międzychodzie zmienił jego życie - Międzychód Nasze Miasto

Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto