Kwilcz. Piechotą do następnego lata, czyli festyn na zakończenie lata w Kwilczu

Kapryśna aura nie oszczędziła także organizatorów festynu na zakończenie lata w Kwilczu. Organizatorzy - Kwileckie Centrum Kultury i Edukacji oraz Biblioteka Publiczna, a także Ochotnicza Straż Pożarna w Kwilczu dwoili się i troili, by jak najwięcej punktów napiętego programu udało się zrealizować na boisku przy Szkole Podstawowej w Kwilczu.

W Kwilczu - po raz pierwszy w naszym regionie - pojawiła się Fundacja Happy Kids wraz ze swoim oryginalnym amerykańskim autobusem. Do atrakcji proponowanych przez animatorów ustawiały się prawdziwe kolejki. Skorzystać można było z toru przeszkód w autobusie, z układanie wież z mega klocków, z malowania twarzy i zaplatania warkoczy, a także z dmuchanych zjeżdżalni.

Równolegle na pobliskim Orliku toczyły się rozgrywki o puchar wójta gminy Kwilcz.

Kwileccy strażacy sprzedawali bileciki szczęścia. Na koniec dnia rozlosowano atrakcyjne nagrody, w tym m.in. 50`` telewizor.

Był też koncert zespołu "Perfekcyjne przeboje", wspólne ognisko i kino na leżakach.

Sporo atrakcji wśród gości festynu wzbudził mieszaniec Kwilcz Łukasz Stróżniak, który zaprezentował swój samochód, którym od kilku lat bierze udział w rajdach terenowych.

- Na naszym terenie rajdów nie ma. Są za to w okolicznych powiatach i chętnie biorę w nich udział - opowiadał Łukasz Stróżniak. - W takich jednych zawodach bierze udział nawet 170 załóg. W jednym biegu startuje pięć aut, mają zazwyczaj do pokonania trzy okrążenia trasy i liczy się czas na mecie. Można się o siebie ocierać, przepychać, ale już nie wolno uderzać. Moje auto to Daewoo Lanos 1,5 z silnikiem 100KM. Do wyścigów przygotowuję je sobie sam. W zasadzie po każdych zawodach potrzebuje większych lub mniejszych napraw. Zawsze wpiera mnie żona. Nawet ze mną jeździ, ale raczej robi zdjęcia, bo do auta boi się wsiąść - podkreślał.