Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Bąbelczyk ma już przeszczepioną nerkę i z dnia na dzień czuje się coraz lepiej

Krzysztof Sobkowski
Małgorzata Bąbelczyk z dnia na dzień czuje się coraz lepiej
Małgorzata Bąbelczyk z dnia na dzień czuje się coraz lepiej Archiwum rodzinne
Małgorzata Bąbelczyk ma już przeszczepioną nerkę i z dnia na dzień czuje się coraz lepiej. Lada dzień prawdopodobnie opuści jeden z poznańskich szpitali i wróci do Międzychodu.

Małgorzata Bąbelczyk - międzychodziankę znają już chyba wszyscy. Zasłynęła publikacją trzech książek pod tytułem „Walczę dopóki żyję”, w których opisała swoje życie, swoje zmagania z chorobą oraz problem transplantologii w Polsce. Zrobiła to w czasie, kiedy sama oczekiwała na przeszczep nerki. Od lutego 2016 roku ani na chwilę nie rozstawała się ze swoim telefonem.

- W każdej chwili mogą zadzwonić ze szpitala - podkreślała.

I zadzwonili. W piątek 22 września. O godzinie 8:30 rano.

- W słuchawce usłyszałam, że jest dla mnie nerka. Tym razem w Poznaniu. Szybko więc musiałam pojechać do Drezdenka na konieczne badania, a potem prosto do Poznania. Tam kolejne badania i natychmiastowa decyzja. Zgadzam się na przeszczep. O godzinie 20:30 byłam już na stole operacyjnym - opowiada Małgorzata Bąbelczyk.

Cały zabieg trwał dwie godziny. Udało się. Wszystko jest dobrze. Małgorzata Bąbelczyk z dnia na dzień czuje się coraz lepiej, nabiera sił. Już ma głowę pełną pomysłów i radość w głosie.

- Moje największe marzenie się spełniło. Warto zawsze walczyć do końca. Jestem bardzo szczęśliwa. Wreszcie jest tak, jak chciałam. Samo dobro. Zło już poza mną - mówi.

Dawcą nerki dla Małgosi jest około 50-letnia kobieta, która doznała udaru mózgu. Rodzina zdecydowała się na pobranie narządów. Jedna nerka trafiła właśnie do Gosi, druga również do Małgorzaty - mieszkanki Jaworzna.

Małgorzata Bąbelczyk ma 43 lata. Zawsze była w pełni zdrowia. Jej problemy rozpoczęły się w 2009 roku. Stwierdzono u niej padaczkę, a potem ostrą niewydolność nerek. Konieczny był przeszczep. 28 kwietnia 2010 roku znalazł się dawca. Gosia zgodziła się na przeszczep, ale po operacji pojawiły się komplikacje. Ze stołu operacyjnego trafiła znów na stół operacyjny. Kilka tygodni później okazało się, że jest nosicielem wirusa cytomegalii, a potem i bakterii coli. W 2011 roku doszło do tego WZW typu C. Szpital stał się jej drugim domem. W 2013 roku została zakwalifikowana do leczenia nowoczesnym lekiem z USA. On pomógł jej wygrać walkę z wirusem. Radość nie trwała jednak długo. Kilka miesięcy później trafiła do szpitala z podejrzeniem zawału. Okazało się, że konieczne jest usuniecie obu nerek. Jedna miała nowotwór, druga znajdowała się w ostrym stanie zapalnym. Od czerwca 2015 roku zaczęła dializy. Od lutego 2016 roku była na liście osób zakwalifikowanych do przeszczepu. Pierwszy telefon w sprawie przeszczepu otrzymała miesiąc temu. Okazało się, że parametry dawcy i Gosi były zbieżne, ale... u dawcy potwierdzono nowotwór prostaty. Gosia odmówiła więc przeszczepu.

- Chcę żyć 80 lat i koniec - uśmiecha się. - Transplantologia to coś niezwykłego. Sama oddałabym komuś swoje narządy, ale nie mogę. Oddać komuś swoją część, to tak jakby darować komuś szansę na nowe życie. Ja tę szansę dostałam. Wykorzystam ją, bo mam już pewne plany - dodaje.

Prognoza pogody dla Wielkopolski na 29 września:

źródło: TV Meteo/x-news.pl.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto