18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mecz 18. kolejki III ligi nie przyniósł zwycięstwa Sokoła nad Obrą Kościan

Leszek Furmann
fot. Klaudia Walasek
O meczu Sokoła z Obrą powiedzieć można: typowa porażka. Dobry początek poprzedził słabą drugą i trzecią kwartę, a ostatnie minuty przyniosły kibicom aż nadmiar emocji. Niestety, z parkietu w lepszych humorach schodzili koszykarze z Kościana.

w sobotę, 11 lutego, do Międzychodu przyjechała Obra Kościan. Nie da się ukryć, że ten wyżej notowany rywal stawił się na mecz z Sokołem po to, by wygrać. Goście wciąż mają bowiem szanse nawet na awans do II ligi. Ku zaskoczeniu kibiców, międzychodzianie rozpoczęli jednak spotkanie dużo lepiej od przyjezdnych. Akcje gospodarzy były nie tylko efektywne, ale także efektowne (jak choćby wsad Adama Adamskiego na początku meczu). Koszykarze z Kościana nie potrafili się odnaleźć wobec tumultu stworzonego przez międzychodzkich kibiców. Po bardzo udanej kwarcie Sokół prowadził z Obrą 18:8.

Kibice liczyli na to, że w drugiej kwarcie ich ulubieńcy zagrają co najmniej na tym samym poziomie. Niestety, rzeczywistość okazała się odwrotnie proporcjonalna do ich życzeń. "Sokoły" stanęły w miejscu, co bezlitośnie wykorzystali koszykarze z Kościana. W ciągu kilku minut nie tylko zniwelowali stratę, jaką mieli po pierwszej kwarcie, ale nawet wyszli na 1-punkotwe prowadzenie. W ciągu 5 minut goście zanotowali 11-punktowy "run". Dopiero akcja "2+1" Daniela Cejby w połowie kwarty przerwała tę czarną serię. Chwilę później celny rzut za 3 punkty oddał Michał Marciniak. Wydawało się, że Sokół powraca do gry i lada moment znów wyjdzie na okazałe prowadzenie. I faktycznie, wydawało się. Te dwie akcje były tylko chwilowym zrywem gospodarzy. W końcówce na parkiecie znów dominowali koszykarze Obry, którze zdeklasowali w tej kwarcie Sokoła. Do przerwy goście prowadzili różnicą aż 6 punktów. Aż, bo zaledwie 10 minut wcześniej tablica świetlna pokazywała 10-punktową przewagę "Sokołów".

W trakcie przerwy organizatorzy po raz kolejny przygotowali mały konkurs dla młodych fanów Sokoła. Trzech odważnych próbowało trafić wykazać się jak najlepszą celnością w rzucaniu do kosza. Wszyscy nagrodzeni zostali pamiątkowymi nagrodami, m.in. szalikiem drużyny.

Wszyscy życzyli sobie, by po przerwie gra Sokoła wyglądała dużo lepiej. Niestety, ilość strat i prostych błędów przekraczała krytyczną dolną granicę. Obra kontrolowała przebieg meczu, dokładając do swojego dorobku kolejne punkty. W połowie kwarty zawodnikom, trenerom i kibicom zaczęły puszczać nerwy. Można to tłumaczyć przez nieudolne sędziowanie arbitrów, którzy większość kontrowersyjnych sytuacji rozstrzygali na korzyść gości. W końcówce trzeciej kwarty gra była brzydka, koszykarze obu drużyn nie szczędzili sobie ostrych słów i często faulowali. Nieco na uboczu stało to, co w meczu najważniejsze - wynik. Przed ostatnią odsłoną na tablicy świetlnej widniał rezultat 35:45.

I tak w morzu nerwów spotkanie dotarło do ostatnich 10 minut. Żadna osoba, która przyglądała się wynikom Sokoła w tym roku, nie skreślała jeszcze międzychodzkiego zespołu, nawet pomimo aż 10 punktów straty do Obry na starcie kwarty. Co zafundowali swoim fanom podopieczni Sławomira Szulczyka i Jacka Cejby? Oczywiście niezapomnianą, emocjonującą końcówkę. Determinacja i walka o każdą piłkę, wspierana głośnym dopingiem fanklubu, pozwoliły w ciągu 5 minut zmniejszyć stratę do granicy 4 punktów. Niestety, wówczas "Sokołom" przytrafiły się dwie straty, które zamieniły się w punkty dla drużyny z Kościana. Gdy wydawało się, że 8 punktów straty to już przesądzająca o porażce różnica, do akcji wkroczył Michał Łabutka. Niespełna 20-letni koszykarz w ciągu niecałej minuty aż dwukrotnie trafił za 3 punkty i przywrócił wiarę w końcowy sukces swojej drużyny. Ciężko w kilku słowach opisać przebieg ostatnich trzech minut tego spotkania. Na około 180 sekund przed końcem meczu Obra zdobyła dwa punkty i doprowadziła do stanu 50:54. Chwilę później Daniel Cejba wykonał skutecznie dwa rzuty osobiste, a po przerwie na żądanie trenera Sokół zdobył kolejne 3 punkty i wyszedł na 1-punktowe prowadzenie. Czas płynął. Kilkadziesiąt sekund później Obra odpowiedziała skuteczną akcją i zrobiło się 56:57. W kluczowym momencie meczu, 16 sekund przed jego końcem, sędzia odgwizdał kontrowersyjny błąd kroków, popełniony przez Rafała Kotowskiego. Po rozpoczęciu gry przez gości, Sokół zastosował taktykę gry faul. Niestety, goście trafili oba rzuty osobiste, a w ostatniej akcji międzychodzianie pomimo dwóch prób nie zdołali oddać celnego rzutu za 3 punkty, który gwarantowałby im dogrywkę. Ostatecznie Sokół uległ 56:59

Sokół Międzychód - Obra Kościan 56:59
(18:8, 9:25, 8:12, 21:14)

Punkty - Sokół: Łabutka Michał 15, Cejba Daniel 13, Cejba Sebastian 10, Adamski Adam 8,
Mleczak Dawid 4, Kotowski Rafał 2, Szofer Łukasz 2, Marciniak Michał 2, Mleczak Adam 0, Daracz Błażej 0, Szuflak Marcin 0

Skrót spotkania i wywiad z Adamem Mleczakiem:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto