Sprawę badały już służby wojewody wielkopolskiego oraz Narodowy Fundusz Zdrowia. Urzędnicy uznali jednak, że nie zostały złamane procedury. Od kilku miesięcy sprawę bada jeszcze Prokuratura Regionalna w Poznaniu, która ustala czy przez lekarza rodzinnego bądź personel SOR został popełniony błąd w sztuce lekarskiej.
Od tragedii minął już rok. 7 września 2016 roku w swoim mieszkaniu zasłabł Eugeniusz Gorajski. Rodzina wezwała pogotowie ratunkowe. Po kilkunastu minutach karetki ciągle nie było, choć powinna pojawić się już po 6 min. (tyle wynosi bowiem mediana czasu dotarcia na miejsce Zespołu Ratownictwa Medycznego w Międzychodzie). Mężczyzna tracił oddech, więc żona z córką same próbowały mu pomóc. Po 10 minutach żona wybiegła do Szpitala Powiatowego, który znajduje się po drugiej stronie ulicy gdzie mieszkają Gorajscy i na SOR błagała o pomoc. Tam powiedziano jej, że musi czekać na karetkę. Wróciła więc do domu. Po pół godzinie przyjechała karetka z Sierakowa. Okazało się, że międzychodzka była w tym czasie w Nowym Tomyślu. Niestety było już za późno. Pan Eugeniusz zmarł.
Po naszej publikacji ruszyła lawina urzędniczych kontroli. Służby wojewody wielkopolskiego, który odpowiada za organizację ratownictwa medycznego w województwie, zabezpieczyły nagrania rozmów oraz odczyty GPS karetek. Do sprawy włączył się też poznański oddział NFZ, który zabezpieczył dokumentację medyczną szpitalną i lekarza rodzinnego. Wszyscy sprawę badali i w końcu uznali, że ani szpital, ani pogotowie ratunkowe, ani też lekarz rodzinny procedur nie złamali. Urzędnicy tłumaczyli, że jeśli pacjent nie znajduje się na SOR, to nie można mu udzielić pomocy. Poza SOR może to zrobić tylko lekarz rodzinny lub właśnie pogotowie ratunkowe. Pracownicy SOR-u mieli też polecić żonie pacjenta obserwację i kontrolowanie czynności życiowych a w razie zatrzymania krążenia, prowadzenie reanimacji aż do przyjazdu karetki pogotowia.
- Ta sytuacja pokazuje, że system nie działa dla ludzi. Człowiek błaga o pomoc, a jej nie dostaje i umiera niemal przed szpitalem. Każdy tylko zasłania się procedurami i przepisami - mówiła tuż po zdarzeniu Katarzyna Gorajska, córka pana Eugeniusza.
- Zakończyliśmy zbieranie materiału dowodowego w tej sprawie (przesłuchano wszystkich świadków: lekarzy, personel szpitala, rodzinę oraz zabezpieczono dokumentację). 11 sierpnia zleciliśmy zasięgnięcie opinii w Instytucie Badań i Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Ma być gotowa do końca roku - wyjaśnia prokurator Jacek Pawlak z Prokuratury Regionalnej w Poznaniu.
Prokuratura Regionalna w Poznaniu. Śledczy chcą ustalić m.in. jaka była przyczyna zgonu Eugeniusza Gorajskiego, czy reakcje lekarzy i personelu SOR były prawidłowe, czy wcześniejsze jego leczenie było zgodne ze sztuką lekarską oraz czy prawidłowy był przebieg akcji reanimacyjnej i czy gdyby karetka pogotowia przyjechała na czas, to pacjentowi można by udzielić skutecznej pomocy.
Od środy czekają nas pochmurne dni z przelotnymi opadami deszczu. Miejscami zagrzmi
Źrodło: tvn meteo
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?