Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wzięli sprawy w swoje ręce i zrobili drugą Japonię

Krzysztof Sobkowski
Grupa młodych międzychodzkich miłośników kina zrzeszona pod nazwą Holly Woody właśnie zakończyła tworzyć film pod tajemniczym tytułem „Death Note”. „Notes Śmierci” będzie można zobaczyć podczas festiwalu „Kino Ciśnień”, który trwa w Mierzynie. Naprawdę warto, bo to wydarzenie na naszym terenie bez precedensu.

Death Note, czyli w polskim tłumaczeniu notes śmierci. Brzmi tajemniczo i mrocznie. Tymczasem to tytuł ekranizacji kultowego japońskiego anime z 2006 roku realizowanej przez grupę Holly Woody (połączenie Hollywood z Woodym Allenem). Co to ma wspólnego z naszym powiatem? Ano to, że grupa Holly Woody to połączenie zdolności, pomysłów, chęci działania i pokazania się szerszej publiczności przez kilkunastu uczniów Liceum Ogólnokształcącego w Międzychodzie. Półtoragodzinny film lada dzień ujrzy światło dzienne.

Mózgiem całego przedsięwzięcia jest 17-letni mieszkaniec Międzychodu Piotr Szczyszyk. To on napisał scenariusz do filmu, sam go wyreżyserował i w każdej jego scenie czuwał nad tym, by wszystko było tak, jak rodziło się w jego umyśle. – Zaczęło się zupełnie przypadkowo – wspomina niezwykle skromny chłopak. – Kiedy byłem jeszcze uczniem Gimnazjum nr 2 w Międzychodzie, moja nauczycielka Justyna Giera założyła w szkole Gimnazjalny Klub Filmowy. Polegało to na tym, że na spotkaniach oglądaliśmy dobre filmy, a później pisaliśmy ich pozytywne i negatywne recenzje – wspomina. – W 2009 roku pojechaliśmy razem na pierwsze warsztaty filmowe do Łeby. Tam nauczyłem się podstaw związanych z oświetleniem, zobaczyłem na czym polega praca operatora, jak robi się zdjęcia. Powoli czułem, że z filmem zwiążę swoje życie. Rok później pojechałem na festiwal filmowy do Wągrowca. Tam zacząłem pracować z ludźmi. Moim zadaniem było przygotowywanie sondy ulicznej na temat herbu Wągrowca. Żeńskiej grupie pomogłem z kolei przy wywiadzie z ludźmi teatru. Sam wywiad trwał 3 godziny, a montowanie materiału zabrało mi cały tydzień. Efekt był taki, że podczas festiwalowego przeglądu zostaliśmy pochwaleni. Ta przygoda skończyła się jednak wraz z zakończeniem nauki w tej szkole – podkreśla Piotr Szczyszyk.

Aż do czasu... kiedy Piotr, zafascynowany w tym okresie japońskim anime pod tytułem „Death Note”, postanowił napisać na jej podstawie własny scenariusz filmowy. W efekcie powstał dokument zawierający 30 stron dialogów i 38 scen.

– Nie było to proste. Przed każdą ze scen, które zaplanowałem, musiałem przemyśleć, czy będę w stanie znaleźć później aktorów, którzy to zrealizują, czy znajdę odpowiednie rekwizyty, czy będzie takie światło, jakie być musi i czy wystarczy na to moich skromnych funduszy finansowych. Nie chciałem jednak, by forma przerosła treść. Nie chodziło mi o nadzwyczajne efekty specjalne, a o pokazanie tych wartości, które miałem na uwadze pisząc scenariusz – opowiada młody reżyser.

Od planów do działania Piotr przeszedł szybko. Namówił grupę blisko 20 koleżanek i kolegów z międzychodzkiego Liceum Ogólnokształcącego i 2. kwietnia przystąpili do nagrywania pierwszej sceny. Film został umiejscowiony w zakamarkach Międzychodu. Jedna scena odbyła się więc na ulicy Polnej, inna w miejscowym Muzeum Regionalnym, jeszcze inna w prywatnym pokoju Piotra, a kolejne na „Pomońskich górach”, w bibliotece w Silnej, w Domu Wczasowym „Przylesie” w Mierzynie, w budynku Liceum Ogólnokształcącego, czy w końcu w hotelu Neptun.
Nie było to wcale proste, bo jak podkreślają młodzi międzychodzianie, za każdym razem, kiedy pojawili się na ulicach miasta, towarzyszył im tłum ciekawskich gapiów.

– Jedna ze scen była nakręcana w nocy, na głównym skrzyżowaniu w mieście. By zniknęli stamtąd gapie, czekaliśmy kilka godzin odbierając w międzyczasie dziesiątki telefonów od rodziców, ciągle z tym samym pytaniem, gdzie my się podziewamy? – wspomina Mikołaj Firlej, odtwórca głównej roli w „Death Note”.
Inna scena musiała się odbyć w podziemnych garażach jednego z międzychodzich bloków mieszkalnych. Do nagrania sceny w akcji młodzi filmowcy użyli samochodu rodziców. To, że nauka wymaga poświęceń wiadomo nie od dziś! Nic zatem nadzwyczajnego, że...

– Przez przypadek użyte w scenie auto zostało, delikatnie mówiąc, przerysowane – mówi z uśmiechem Piotr Szczyszyk, choć tego dnia wcale mu do śmiechu nie było, bo o zdarzeniu musieli dowiedzieć się rodzice.

Do sceny nagrywanej w opuszczonym budynku międzychodzkiej ciepłowni autorzy filmu potrzebowali... czaszek, łańcuchów, robaków, czarnych farb i efektów pirotechnicznych.

– Z uwagi na obowiązki szkolne byliśmy ograniczeni czasowo, ale zależało nam, więc zajmowaliśmy się tym w weekendy – przyznaje Piotr. – Kilka nocek nie przespałem, bo montaż materiału kosztuje mnóstwo czasu. Od początku podkreślałem, że produkcja filmu to żmudny proces. Ci, co chcieli się zaangażować, a myśleli, że będzie łatwo, odpadli na początku. W grupie zostali najlepsi; najbardziej wytrwali; ci, na których można było liczyć każdego dnia – dodaje.
– Organizujemy się, bo w Międzychodzie nie ma wielu rozrywek dla młodych ludzi. Trzeba więc brać sprawy we własne ręce – mówi Justyna Rzyszkowska, drugi reżyser i stylistka w Holly Woody.

– Moja rola polega na tym, by odgadywać myśli Piotra. Nie jest łatwo, ale znam go od lat, więc jakoś się udaje – mówi z kolei scenograf, Patrycja Klimek.
Półtoragodzinny film trafił już na pierwszy festiwal kina niezależnego w Nowej Soli. Będą brali udział także w kolejnych festiwalach. Jeden z nich, już 27 lipca, rozpocznie się w Domu Wczasowym „Przylesie” w Mierzynie (patrz ramka).

Choć projekcja filmu w Mierzynie dopiero przed nimi, Piotr Szczyszyk i Mikołaj Firlej snują plany na kolejne filmy. Mikołaj już pracuje nad scenariuszem do filmu z gatunku spaghetti western, ma też powstać druga część „Death Note”, a w dalszej perspektywie pierwsza w ich wykonaniu allenowska komedia.
Nie boicie się, że tworząc film o śmierci, zostaniecie odebrani przez część społeczeństwa, jako sekta? – zapytałem na koniec. – Nie boimy się. Może przez to właściciele kotów będą bardziej pilnowali swoich pupili. A tak poważnie, to ci, którzy tak pomyślą, niech najpierw obejrzą nasz film, a potem oceniają. Mamy nadzieję, że tym filmem przekonamy tych, którzy japońskie animacje omijają szerokim łukiem – odpowiedzieli.

Holly Woody
Tomasz Tomala (aktor), Mikołaj Firlej (aktor), Bartek Faehnrich (aktor), Maciej Dreger (aktor), Magdalena Spinelli (aktorka), Ewelina Nowak (aktorka), Michał Wasilkiewicz (aktor), Justyna Rzyszkowska (charakteryzatorka, drugi reżyser), Michał Budych (operator kamery), Patrycja Klimek (odpowiedzialna za scenografię), Piotr Szczyszyk (reżyser).

Fabuła filmu „Death Note”
Film rozpoczyna się od pytania: „Czy wewnątrz Twjego serca jest ktoś, komu życzysz śmierci?”. Opowiada o przemianie głównego bohatera z normalnego japońskiego licealisty w seryjnego mordercę za pomocą notesu, do którego bohater chcąc zrobić porządek i uzdrowić świat, wpisuje kolejne imiona i nazwiska „złych ludzi”. Każda osoba, która znajdzie się w notesie, umiera w ciągu 40 sekund. W efekcie zaciera się granica między dobrem, a złem i główny bohater sam staje się złym człowiekiem.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzychod.naszemiasto.pl Nasze Miasto